Po grubej imprezie murzyn chce wrócić do domu. Siada więc na przystanku i czeka. Czeka pół godziny, godzinę, półtorej, myśli sobie: "Nie no kurwa, jak za pół godziny nie przyjedzie to spierdalam stąd."
No i czeka dalej, aż nagle strasznie zachciało mu się srać. Ale myśli sobie: "Nie no, kurwa, jak teraz pójdę srać to, znając moje szczęście, akurat podjedzie autobus i chuj z powrotem."
Ale przycisnęło go tak srogo, że postanowił walnąć kloca na ławce, obok siebie. Zrobił co musiał i siedzi zadowolony obok tego stolca, aż w końcu podjeżdza autobus. Murzyn uradowany wsiada, zajmuje miejsce, ale autobus nie rusza. Czeka minutę, dwie, pięć, w końcu idzie do kierowcy i pyta:
- Panie, czemu ten autobus nie odjeżdza?
A kierowca wskazuje kupę i pyta:
- No a synek nie wsiada?