Uszkodziła nerw i... wszystko ją podnieca
Była zwyczajną żoną i matką dwojga dzieci - do momentu wypadku, w którym uszkodzeniu uległ jej kręgosłup... Od tego czasu Joleen się zmieniła. Wystarczy najdrobniejszy bodziec, żeby wywołać w niej podniecenie seksualne. Pragnienie seksu towarzyszy jej praktycznie przez cały czas, bezustannie.
39-letnia Joleen Baughman dwa lata temu wraz z mężem przeżyła wypadek - wjechał w nich kierowca będący pod wpływem narkotyków. Powoli dochodziła do siebie po odniesionych obrażeniach, między innymi uszkodzeniu kręgosłupa. Po pół roku odkryła, że dzieje się z nią coś dziwnego…
BRAK KONTROLI NAD WŁASNYM LIBIDO
„Nagle zaczęłam miewać nagłe napady podniecenia. Przychodziły znikąd i całkowicie mnie pochłaniały. Trwały prawie cały dzień. Byłam naprawdę w szoku, gdyż normalnie prawie nie czułam popędu seksualnego” – mówi w rozmowie z dziennikiem „Daily Telegraph”, cytowanej przez portal tvp.info. Początkowo wraz z mężem potraktowali to jako prezent od losu – 20 lat stażu małżeńskiego potrafi ochłodzić nastroje w sypialni… Małżonek cieszył się z jej erotycznej inicjatywy. Szybko jednak okazało się, że kolejne zbliżenia nie zaspokajają Joleen, a nawet zaczynają sprawiać ból. „Po jednym razie ogóle nie czułam ulgi. Po kolejnym także nie. Nawet, gdy odczuwałam duży ból, wciąż chciałam uprawiać seks” – wspomina kobieta.
W końcu o pomoc poprosiła specjalistów. Lekarze orzekli, że jej stan jest wynikiem uszkodzenia nerwu sromowego w kości miednicznej, w pobliżu genitaliów. To syndrom uporczywego podniecenia – stwierdzili. Diagnoza była prawdziwą ulgą. Joleen wielokrotnie zadręczała się poczuciem winy, a nawet podejrzewała się o chorobę psychiczną. Co nie znaczy, że objawy ustały. Ciagle najmniejszy bodziec wyzwala w niej seksualna energię. Wystarczy odkurzanie, jazda autobusem, schylenie się, przejście przez pokój. „Bycie podnieconym praktycznie 24 godzinę na dobę jest wyczerpujące” – zwierza się kobieta.