Zaniepokojona zachowaniem synów, wezwała policję.
santi68
• 2016-08-17, 1:29
89
PODKARPACIE. Do niecodziennej interwencji zostali wezwani brzozowscy policjanci. Matka zaniepokojona zachowaniem swoich synów postawiła powiadomić o tym funkcjonariuszy. Okazało, że obydwaj bracia palili razem marihuanę. Ponadto u jednego z nich policjanci ujawnili narkotyki.
W niedzielę brzozowscy policjanci zostali wezwani do nietypowej interwencji, do jednego z domów na terenie gminy Domaradz. Zgłaszająca kobieta poprosiła o przyjazd policjantów, bo była bardzo zaniepokojona zachowaniem swoich dzieci. Według niej było ono irracjonalne i niepodobne do codziennych ich zachowań.
Po przybyciu na miejsce matka wskazała funkcjonariuszom pokój, w którym przebywało dwóch jej synów, w wieku 16 i 17 lat. Okazało się, że obydwaj chwilę przed przyjazdem mundurowych palili marihuanę. Podczas przeszukania policjanci ujawnili u starszego z nich lufkę i woreczek z zawartością suszu roślinnego. Wstępne badanie narkotestem potwierdziło, że zabezpieczony susz to marihuana. Jednak ostatecznie stwierdzą to specjalne badania laboratoryjne.
Na podstawie zgromadzonych dowodów, policjanci przedstawili 17-latkowi zarzuty z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Młody człowiek usłyszał zarzut posiadania narkotyków i udzielania ich małoletniemu. Przyznał się do winy. Za posiadanie narkotyków ustawa przewiduje karę pozbawienia wolności do 3 lat, a udzielanie ich osobom małoletnim nawet do lat 8.
Żeby wlaska matka robiła za konfidenta
Źródło esanok. pl
W niedzielę brzozowscy policjanci zostali wezwani do nietypowej interwencji, do jednego z domów na terenie gminy Domaradz. Zgłaszająca kobieta poprosiła o przyjazd policjantów, bo była bardzo zaniepokojona zachowaniem swoich dzieci. Według niej było ono irracjonalne i niepodobne do codziennych ich zachowań.
Po przybyciu na miejsce matka wskazała funkcjonariuszom pokój, w którym przebywało dwóch jej synów, w wieku 16 i 17 lat. Okazało się, że obydwaj chwilę przed przyjazdem mundurowych palili marihuanę. Podczas przeszukania policjanci ujawnili u starszego z nich lufkę i woreczek z zawartością suszu roślinnego. Wstępne badanie narkotestem potwierdziło, że zabezpieczony susz to marihuana. Jednak ostatecznie stwierdzą to specjalne badania laboratoryjne.
Na podstawie zgromadzonych dowodów, policjanci przedstawili 17-latkowi zarzuty z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Młody człowiek usłyszał zarzut posiadania narkotyków i udzielania ich małoletniemu. Przyznał się do winy. Za posiadanie narkotyków ustawa przewiduje karę pozbawienia wolności do 3 lat, a udzielanie ich osobom małoletnim nawet do lat 8.
Żeby wlaska matka robiła za konfidenta
Źródło esanok. pl
Lysack
• 2016-08-17, 1:59
Najlepszy komentarz (86 piw)
Przykre...
Straszy się w mediach tymi straszliwymi narkotykami, matka wystraszona, bo myśli, że ma dzieci ćpunów i nieświadomie niszczy przyszłość swoim synom. Będą mieli papiery i orzeczenia o karalności, co z automatu ograniczy im dostęp do niektórych form zatrudnienia.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że gdyby zamiast bucha ściągnęli browara, to matka by ich posadziła do łóżka, żeby wstydu we wsi nie było.
I nie byłoby policji, wyroków, krzywych spojrzeń sąsiadów, a na drugi dzień zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku by wytrzeźwieli, dostali opieprz od rodziców i następnym razem nauczyliby się przynajmniej chować tak, żeby starzy nie zauważyli...
PS. A lewackie, to jest układanie życia innym pod swoje dyktando. Rzeczy zakazane smakują bardziej. Do tego w gestii rodziców jest wyjaśnienie co jest dobre, a co złe i w jakich ilościach. Nie potrzebuję do tego odgórnych zakazów.
I prawdę mówiąc to chyba wolałbym, żeby mi się dziecko zjarało niż schlało do porzygu czy poczuło w sobie "supermoc voodzitsu". Przynajmniej nie będzie mu się chciało nigdzie wychodzić w takim stanie
Straszy się w mediach tymi straszliwymi narkotykami, matka wystraszona, bo myśli, że ma dzieci ćpunów i nieświadomie niszczy przyszłość swoim synom. Będą mieli papiery i orzeczenia o karalności, co z automatu ograniczy im dostęp do niektórych form zatrudnienia.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że gdyby zamiast bucha ściągnęli browara, to matka by ich posadziła do łóżka, żeby wstydu we wsi nie było.
I nie byłoby policji, wyroków, krzywych spojrzeń sąsiadów, a na drugi dzień zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku by wytrzeźwieli, dostali opieprz od rodziców i następnym razem nauczyliby się przynajmniej chować tak, żeby starzy nie zauważyli...
PS. A lewackie, to jest układanie życia innym pod swoje dyktando. Rzeczy zakazane smakują bardziej. Do tego w gestii rodziców jest wyjaśnienie co jest dobre, a co złe i w jakich ilościach. Nie potrzebuję do tego odgórnych zakazów.
I prawdę mówiąc to chyba wolałbym, żeby mi się dziecko zjarało niż schlało do porzygu czy poczuło w sobie "supermoc voodzitsu". Przynajmniej nie będzie mu się chciało nigdzie wychodzić w takim stanie