Kościół twierdzi obłudnie, że celem powstania dokumentu było przeciwdziałanie problemowi wykorzystywania przez księży spowiedzi, w celu pozyskiwania osób do praktykowania seksu, jak również istniejącego problemu seksualnego wykorzystywania dzieci przez kler. Nasuwa się tu jednak natychmiast pytanie: dlaczego wobec tego Crimen Sollicitationis był objęty klauzulą tajności...? Przyjrzyjmy się mu nieco bliżej.
Co to takiego i kiedy powstało.
Crimen Sollicitationis to tajny dokument, datowany na 16 marca 1962, opracowany przez watykańskich urzędników, zatwierdzony przez papieża Jana XXIII i podpisany przez kardynała Alfredo Ottaviani, sekretarza Świętego Oficjum.(Obecna nazwa: Kongregacja Nauki Wiary, dawniej Święta Inkwizycja)
W samej rzeczy dokument ten był szczegółowym planem, zawierającym instrukcje w kwestii postępowania w przypadkach oskarżeń księży o seksualne wykorzystywanie małoletnich. Przepisy dotyczyły też przypadków zoofilii i homoseksualizmu. Owe ścisłe instrukcje postępowania obowiazywały kler katolicki na całym świecie.
W roku 2001, nakazem kard. Josefa Ratzingera, Crimen Sollicitationis został między innymi wzbogacony o klauzulę, w której Watykan zastrzegł sobie prawo do wyłączności.
Po objęciu przez kard. Ratzingera stanowiska papieża, nie ustalono następcy, odpowiedzialnego za wykonywanie rozporządzeń tego dokumentu. Oznacza to, iż kwestie seksualnych przestępstw wśród kleru podlegają bezpośrednio papieżowi, czyli w chwili obecnej Benedyktowi XVI.
O czym mówi tajna instrukcja?
Crimen Sollicitationis jest dokumentem, który pod karą ekskomuniki nakazuje trzymanie w największej tajemnicy przestępstw seksualnych księży; nakazuje bezkompromisową walkę z poszkodowanymi i tymi, którzy ich popierają; zakazuje współpracy w tych sprawach z organami ścigania; nakazuje niszczenie dowodów przestępstw i utrudnianie pociągnięcia do odpowiadzialności osób duchownych (poprzez np. przeniesienie księdza-pedofila do innej parafii).
Klauzula dodana w 2001 roku przez kard. Ratzingera oznaczała, że wszystkie przypadki seksualnych przestępstw mają być badane tajnie tylko przez duchownych, muszą być przekazywane bezpośrednio do Watykanu, czyli do papieża. Niedostosowanie sie do tego polecenia grozi ekskomuniką tzn., wykluczeniem z Kościoła. Podkreślmy: nie ma w Crimen Sollicitationis mowy o zgłaszaniu przestępstw prokuraturze. Ów tajny watykański dokument milczy na temat zadośćuczynienia ofiarom przestępstw seksualnych popełnianych przez duchownych. Stwierdza za to wyraźnie, że opieką mają być objęci oskarżeni księża. Celem najwyższym i jedynym jest tu zatem dobro Kościoła: ohydne przestępstwa dokonywane na dzieciach, i ich następstwa - skandale - mają być starannie tuszowane. Kościół pozostaje obojętny na tragedię gwałconych dzieci.
Ojciec Święty Benedykt XVI kocha dzieci
W 2005 roku brytyjski „Observer” wydrukował tajne memorandum z maja 2001 roku, podpisane przez kardynała Ratzingera i skierowane do wszystkich biskupów.
Warto przypomnieć w skrócie jego treść, zwłaszcza, że informacja o jego instnieniu jakoś dziwnie nie przebiła się do polskich mediów.Cytat:
Dokument zawiera wytyczne i polecenia, jak postępować z duchownymi, którzy molestowali seksualnie dzieci i młodzież. Pismo nakazuje, aby wszystkie informacje związane ze wstępnym śledztwem w przypadkach przemocy seksualnej przez członka kleru na niepełnoletnim poniżej 18 roku życia przesyłać do Kongregacji Doktryny Wiary, którą obecny papież kierował przez 23 lata. Prefekt Ratzinger będzie miał możność – stwierdza dokument – kierować sprawę do rozpatrzenia przez kościelny trybunał, w którym funkcje sędziów, promotorów sprawiedliwości, notariuszy i prawnych reprezentantów pełnione będą w takich sprawach wyłącznie przez księży (…). Sprawy tego rodzaju objęte są tajemnicą pontyfikalną – podkreśla Ratzinger. – Naruszenie tego wymogu spowoduje kary, z ekskomuniką włącznie. Utrzymanie tajemnicy i nieujawnianie dowodów winy obowiązuje przez 10 lat od chwili, gdy poszkodowany ukończy 18 rok życia – instruuje memorandum. Dokument został ujawniony gazecie brytyjskiej przez adwokata reprezentującego ofiary księżowskiej pedofilii – Daniela Shea, który stwierdza: „Dokument mówi sam za siebie. To ewidentne utrudnianie wymierzania sprawiedliwości”. Czyli przestępstwo. Rzecznik prasowy Watykanu nie usiłował podważać prawdziwości dokumentu; odmówił wszelkich komentarzy, twierdząc: „To nie jest dokument publiczny, więc nie będziemy się na jego temat wypowiadać”.
Na memorandum oprócz Ratzingera podpisał się jeszcze abp Tarcisio Bertone. W jednym z wywiadów Bertone oświadczył: W mojej opinii domaganie się od biskupa, żeby był zobligowany do zadenuncjowania księdza, który przyznał się do przestępstwa pedofilii, jest bezpodstawne.
W jaki sposób wykryto istnienie Crimen Sollicitationis
Dokument obowiązuje wszystkich biskupów katolickich na całym świecie, co powoduje, że postępowanie kurii diecezjalnych w przypadkach przestępstw seksualnego wykorzystywania dzieci przez księży jest podobne. Fakt ten wzbudził u organów śledczych podejrzenie, że w Kościele muszą istnieć jakieś wspólne ustalenia dotyczące tego zjawiska. Efektem dochodzenia było ujawnienie się osób, które udostępniły łacińskojęzyczną kopię dokumentu. Uważa się, że do odkrycia kompromitującego Kościół tajnego dokumentu doprowadziło dochodzenie państwowej komisji w sprawie masowego wykorzystywania seksualnego małoletnich w Irlandii.
A Jan Paweł II „Wielki’’
był, co nie ulega najmniejszej wątpliwości, jako głowa Kościoła watykańskiego, doskonale poinformowany o istnieniu owego haniebnego dokumentu. Nie uczynił jednak nic, by go anulować i poprzez to zapobiec tysiącom tragedii molestowanych seksualnie, gwałconych przez zboczeńców w sutannach dzieciaków. Nie kiwnął nawet swym upierścienionym palcem, aby nie dopuścić do kontynuacji koszmaru, dla wielu ofiar kończącego się samobójstwem. Za to lubił błogosławić najmłodszych, z dobrotliwym uśmiechem brać ich ręce i przytulać. Santo subito! Tak bardzo ukochał dzieci...