Taka historia: dzwoni do nas znajomy lekarz, diabetolog. Fantastycznie działa z nami od wielu lat przy programie walki z cukrzycą. Aktualnie ten program jest bardzo mocno ukierunkowany na kobiety w ciąży. Tysiące przyszłych mam bezpłatnie korzysta z zakupionych przez Fundację ultranowoczesnych pomp insulinowych. Wypożyczane są one kobietom, które mają problem z cukrzycą na czas planowania ciąży i jej trwania. Program działa od kilkunastu lat w 32 ośrodkach diabetologicznych, a jego rezultaty są rewelacyjne.
Lekarz zapytany przez dziennikarza TVP mówi o cukrzycy i siłą rzeczy poświęca wiele słów naszym działaniom. A należy pamiętać, że wcześniej realizowaliśmy także program zakupu pomp insulinowych dla dzieci do lat 10. Kupiliśmy ich za społeczne pieniądze blisko 3 tysiące, a dokładnie 2 978.
Po nagraniu program został wyemitowany w telewizji. A tam - każda najmniejsza wzmianka, każde słowo związane z nasza Fundacją zostało skrzętnie wyrzucone. Lekarz był po prostu wstrząśnięty, zadzwonił do nas, abyśmy nie myśleli, że tak strasznie marginalizował nasze działania. Mówił, i to dużo, ale wszystko zostało ocenzurowane.
Za pośrednictwem strony www.womenonweb.org kobiety z Polski mogą otrzymać całkowicie darmową (jak podkreślają twórcy), internetową receptę na dwa preparaty - ellaOne i Lavonorgestrel.
Na stronie wystarczy wypełnić kwestionariusz, w którym podajemy dane potrzebne do wystawienia recepty. W ciągu kilku godzin recepta pojawi się na naszym mailu. Od 1 sierpnia 2016 roku recepta internetowa jest tak samo ważna i wiążąca jak ta w wydaniu papierowym. Oznacza to, że apteki mają obowiązek ją przyjąć i wydać nam wypisany na niej specyfik.
Numer telefonu: 5xx-xxx-xxx
Miałem ochotę na młodą czarnulkę, pomyślałem zaryzykuję ...
Słuchajcie, nigdy nie spotkałem się z czymś takim, brak mi słów na to co zastałem na miejscu i jestem w totalnym amoku, zniesmaczony a zarazem śmieję się sam z siebie.
Telefon, gadka jak z automatyczną sekretarą, trajkocze piskliwym głosem lekko przechrypniętym ale co tam, jadę.
Otwiera chyba ta ze zdjęć, ale albo są one po mocnym retuszu albo robione w dalekiej przeszłości.
Panna ma ewidentny problem z nadwagą.
Rozczochrana, nieumalowana, ubrana w jakieś ewidentnie zafarbowane szmatki... rozbiegany wystrzelony wzrok zdradził całą tajemnicę owego miejsca.
Już z czystej ciekawości idę dalej ...
Za drzwiami do sąsiedniego pokoju gwar jak na bazarze, śmiechy krzyki ( nie tylko dziewczęce ) i porażający smród alkoholu połączonego z jakimś potem zabijanym tanim dezadorantem. Nie wiem co to było ale szczypało w gardło i to jedyne określenie jakie najbardziej trafnie może to opisać.
Poza przećpanej pijanej ( już w bełkoczącej rozmowie wyszło ) laski, ubawionego śmierdzącego towarzystwa do kompletu dołączył pies w którego siuśki udało mi się wdepnąć ( najwidoczniej nie ma czasu na to aby go wyprowadzić, wóda leje się litrami, a pies co tam, klient rozetrze butem ).
Wchodzę do "pokoju" a raczej pomieszczenia menelowego nr.2 i co widzę ? a łóżko z rozjebaną kołdrą, poduszkami koloru biało-szaro-żółtego, kilka zwiniętych ręczników pieprzniętych w kąt, nie wiem czy szwagier się nimi wycierał czy te psie siki były wycierane ale śmierdziało już kilka tonów inaczej
Kilka rozjebanych chusteczek, rolka od papieru i chyba guma ale pewien nie jestem.
Pytam co proponuje ciągnąc dalej komedie pomyłek, na co panna odpowiada że " dzisiaj to tak sobie "
więc pytam co tak sobie ? ja tak sobie czy mi tak sobie czy co ?
na co ona że na pieska propouje bo chyba tak będzie lepiej, nosz ... lekkie przegięcie pałki ale nie w tą stronę ?
Mówię że rezygnuję na co ona że zapłacić trzeba bo oferta zgodna i to ona
Uśmiechnąłem się dość głośno odwracając napięcie i idąc w stronę drzwi na co ona w krzyk "ratunku" :laugh: :laugh: :laugh:
ku mojemu zaskoczeniu nikt nie wyszedł z pokoju w którym towarzystwo biesiadowało ...
Postałem chwilę, otworzyłem sam drzwi i wyszedłem.
Paląc pod blokiem papierosa zobaczyłem jak z góry wybiega jakiś karakan bo inaczej go nazwać nie można :laugh:
Jeśli tak wygląda współczesny alf to ... a zresztą !
Facet biega dookoła jak by mu korba w dupie pękła, nerwowo pali fajka, i chyba udaje że dzwoni przez telefon.
Stoję cały czas w odległości jakieś 5-7 metrów od klatki i palę fajka, koleś telefonicznie informuje chyba swoją divkę że " nie ma go, nie ma kurwa go" :laugh:
Sam koniec tej paradoksalnej sytuacji zrekompensował mój stracony czas bo widok biegającego wkurwionego karakana dookoła własnej osi - BEZCENNY ! :laugh: