Ostatnio pojawiła się moda na pisanie historii, więc i ja napiszę coś od siebie w związku z tym, że mamuśka zawsze potwarza, że do 16 roku życia miałem kartkotekę jak 90letnia Babcia.
Historia własna
pt: "Krwiożerczy kątownik"
Występują:
Ja
Sadolowa Mama
Krwiożerczy Kątownik
Dom Sąsiadów
Sąsiedzi
Na samym początku ogólny zarys historii. Sąsiedzi budowali dom, że bliscy to zaprosili na wódkę mnie i moich rodziców co by zobaczyć jak on wygląda
, jedno piętro było ukończone, a drugie nadal w proszku.
Tegoż właśnie dnia, ja mały chłopiec lubiący życie na krawędzi wybrałem się do nich z rodzicami. Sąsiedzi mieli dzieci, które były w podobnym wieku jak ja. Namówili mnie żebym zobaczył ich pokoje, które były na piętrze. Miałem może wtedy z 10 lat, ale jak już wspominałem lubiłem życie na krawędzi i zawsze musiałem coś odjebać. Mamuśka zabraniała, żebym z nimi szedł ale w końcu uprosiłem. No i pobiegłem z nimi na górę. Schody betonowe bez żadnego pokrycia brak barierki najebane młotków siekierek śrubek i innego gówna. Pomykaliśmy sobię chwilę po piętrze i nadszedł czas aby zejść. Pierwszy krok, drugi krok i jeb. Spadłem z połowy schodów
. Nie było by tak źle gdyby nie kątownik, dla debili oto zdjęcie kątownika:
No i właśnie ja mały chłopiec nabiłem się udem na ten kątownik. Krew płacz zgrzytanie zębów, a ja tak stoje jak wryty. Od razu zleciała się reszta famili z sąsiadami, sąsiadka jak zobaczyła mięsko i plamę krwi pode mną to kipła. Wszyscy płacz, darli morde. Moja mama przyzwyczajona już do krwi i innych urazów ( chciała być pielęgniarką ale nie wyszło ), chwyciła mnie za rękę i z poważnym wyrazem twarzy powiedziała
: Biegniemy szybko do domu trzeba tamować.
No i pobiegliśmy. Wbiegliśmy do domu. Nie wiem gdzie był wtedy ojciec ale gdzieś się chyba zgubił po drodze. Bynajmniej wbiegamy do kuchni mama wyciąga apteczkę. Sytuacja była kiepska. Kątownik rozciął mi dość ukrwiony punkt nogi, wisiało mięso, no taki w zasadzie materiał na harda
Ogólnie moja mamuśka wspomina moją kamienną twarz przez 90% akcji, kiedy tylko mowiłem " Tak " "Nie" Chce mi się siku". Do sedna. Mama jak już mówiłem minęła się z powołaniem ale umiejętności to ona miała. Wzięła szybko Gazy spirytus salicylowy itd itp. Pytacie zapewne, czemu nie zadzwoniła po karetke albo nie pojechaliśmy autem. Pierwsze jak ona to mówi " liczył się czas" drugie "zaprosili nas na wódeczkę " a nie kurwa na piknik z kiełbaskami i muzyką country. Po oczyszczeniu rany stwierdziła, coś trzeba zrobić z tym mięskiem więc wzięła i przykleiła plaster naciągnęła mięsko, owinęła nogę bandażem. Polała banie wódki i powiedziała żebym się położył. Doglądała mnie podobno całą noc ale przespałem. Potem już się goiła przez kilka dni.
Oczywiście powiecie, że historia z dupy nie moja i w ogóle, więc proszę oto zdjęcie blizny:
Ps: wiem, że jakość trochę słaba ale mam tylko toster