Ciekawe ile jeszcze razy mają takie cuda wyjść, żebyście zrozumieli jak się buduje w Polsce autostrady. Kurwa, co afera to wielkie zdziwienie "ale jak to Panie, takie drogie", "tylko w Polsce takie rzeczy" itd.. Schemat jest prosty jak budowa cepa, ale te debilne społeczeństwo chyba nigdy tego nie zrozumie.
Dzielne, socjalistyczno-złodziejska III RP (taki socjalizm w którym w odróżnieniu od PRLowskiego nawet ochłapów się ludziom nie rzuca, tylko ich cały czas doi) w odpowiedzi na narzekania swoich obywateli ogłasza przetarg na budowę autostrady. Tak więc przez pół roku się zastanawiają w restauracjach typu "Sowa i przyjaciele" jakie kryteria dojebać, żeby zaprzyjaźniona firma jakiejś kliki w MI i pochodnych mogła z łatwością taki przetarg wygrać i odpalić im godziwy procent za tą wspaniałą możliwość wybudowania Polakom autostrad, żeby mieli czym śmigać ściągniętymi z ojropy samochodami.
Zwycięzca przetargu, firma A, oczywiście nie jest jakimś snobem i da zarobić też innym, dlatego to nie ona będzie budować te autostradę, tylko zatrudni podwykonawców, oczywiście po jak najszybszym wydaniu części pieniędzy z kontraktu na przeróżne premie, czy mityngi i szkolenia dla swoich pracowników po kilkaset tysięcy. Podwykonawcy jednak nie są głupi i wiedzą jakie rzeczy się dzieją przy budowie polskich, wspaniałych autostrad, tak więc sami po zainkasowaniu wynagrodzenia wynajmują najmniejsze firemki jako kolejnych podwykonawców, które dziękują Bogu za tą okazję, bo już się dzielni budowlańcy zastanawiali, czy Wujek Staszek przypadkiem nie potrzebuje kogoś w Norwegii, tak więc biorą się chętnie do roboty, tylko okazuje się, że te pieniądze, które z wielką werwą zostały oddane państwu przez podatników, żeby się nimi zaopiekowało i wybudowało nam piękne autostrady i stadiony, nagle jakoś tak wyparowały i żeby te małe firemki mogły zarobić, to trzeba teraz pokombinować na materiałach i wykończeniu. Do tego jest jeszcze jedna ważna sprawa, o której za chwilę.
No więc w 'bulu'', (jakby to napisał nasz wspaniały i całkowicie niepowiązany z dawnymi oficerami WSI przywódca) , po pięciu kolejnych terminach zostaje oddany jakiś odcinek autostrady, za która Polacy zaraz będą musieli płacić, bo to przecież państwo postawiło ze swoich pieniędzy, tak więc, zjeżdżają się oficjały z gminy, powiatu, województwa i warszafki aby przeciąć wstęgę, a przynajmniej zrobić sobie zdjęcie i pogratulować wspaniałej roboty. Brawo! Brawo! Do tego w puszczą piękny materiał w TV i wieczorem Heniek powie do swojej Haliny "patrz stara, jak Polska się rozwija, a tak narzekają na ten rząd".
No i wszyscy szczęśliwi, nawet wybaczyli, że z takim opóźnieniem oddana autostrada, śmigają sobie po niej póki bezpłatna, aż tu nagle Pan Heniek po kilku miesiącach jadąc swoim Passatem ze stu tysięcznym przebiegiem od niemca poczuje pod dupą koleiny i pęknięcia i wkurwiony będzie bluzgał po tępych robolach, co porządnie nie potrafią autostrady postawić. A Ci tępi robole z uśmiechem na ustach wezmą się do naprawy tejże autostrady ucieszeni, że to oni wyjebali państwo, a nie ono ich.
Tak się buduje w naszym kraju za publiczne pieniądze, bo przecież publiczne to niczyje, a Pan Krzysztof przecież nie po to kończył studia "administracja/politologia" i lizał dupę swojemu teściowi z PSL, żeby zarabiać jakieś grosze w Ministerstwie...