Queen
Wczesna inkarnacja Queen to Smile, którego fanem był Farrokh Bulsara, student londyńskiego Ealing Art College, później znany jako Freddie Mercury. Freddie zaprzyjaźnił się z zespołem, zwłaszcza wokalistą Timem Staffellem, a gdy ten dał nogę z zespołu, zajął jego miejsce, proponując nowy szyld. Jak mówił, Queen (Królowa) brzmiała wspaniale, dostojnie i bardzo uniwersalnie, jednocześnie zostawiając sporo miejsca do interpretacji. Zdawał sobie oczywiście sprawę, że ta najpopularniejsza związana była z gejami, w języku potocznym nazywanymi często "Queen" (Ciota).
Lady GaGa
Wprawdzie nie zespół, ale jako że świat wydaje się ostatnio kręcić wokół tej panny, zrobimy wyjątek. Gaga? Pierwsze skojarzenie jest w tym przypadku najwłaściwsze - inspiracją dla Stefani Joanne Angeliny Germanotty, a raczej jej producenta Roba Fusariego, był przebój grupy Queen "Radio Ga Ga". Fusari uważał, że styl wokalny piosenkarki jest bardzo zbliżony do Freddiego Mercuryego. Wysłał jej więc esemesa, nie zauważając, że edytor tekstu zmienił "Radio" na "Lady". - To jest to! - krzyknęła przyszła gwiazda. Polacy nie gęsi i też swoją Gagę mieli - koneserzy rodzimego punku z pewnością pamiętają pochodzący z Jawora zespół Ga Ga, laureata festiwalu w Jarocinie w 1992 roku.
ABBA
Etymologia najpopularniejszego popowego zespołu lat 70. i początku 80. może się kojarzyć duchowo – palindrom Abba, pochodzący od semickiego "ab" [ojciec], oznacza w judaizmie i chrześcijaństwie "ojcze". Twórcy "Waterloo", "Dancing Queen" czy "Super Trouper" nie byli bynajmniej religijnymi fanatykami. Abbę stworzyli łącząc inicjały własnych imion, a więc Agnethy Fältskog, Björna Ulvaeusa, Benny'ego Anderssona i Anni-Frid Lyngstad. Proste, dźwięczne i skuteczne.
The Beatles
O pochodzeniu nazwy liverpoolskiej czwórki napisano już tysiące artykułów, esejów i prac naukowych, ale o dziwo do tej pory żadnej wersji nie można uznać za pewną. Najpopularniejsza i oficjalna mówi o inspiracji nakręconym w 1954 roku filmem z Marlonem Brando "Dziki" ["The Wild One"], opowiadającym o motocyklowym gangu The Beetles – grupa zamieniła po prostu drugie "e" na "a". John Lennon wspominał, że przyśnił mu się kiedyś człowiek, który powiedział: "Od dziś będziecie znani jako The Beetles z literą »a« w środku". Po angielsku "beetle" to nic innego jak żuk lub chrząszcz, polski coverband Żuki poszedł wiec po linii najmniejszego oporu.
Black Sabbath
Kolejna filmowa inspiracja – ojcowie chrzestni heavy metalu swoje mroczne imię zaczerpnęli z włoskiego horroru "Black Sabbath" z Borisem Karloffem w roli głównej, tyle że najpierw pod jego wpływem kwartet nagrał identycznie zatytułowaną piosenkę. Panowie Osbourne, Iommi, Butler i Ward wcale nie chcieli ochrzcić w ten sposób swojego zespołu! Było im dobrze pod nazwą Earth, ale okazało się, że taka grupa już istnieje... Swoją drogą, zanim powołali do życia Earth, występowali jako Polka Tulk – po ulubionym talku mamy Ozzy'ego. Wyobrażacie sobie dźwięk "Polkatulkowych riffów"? Albo "Earthową" moc? Motto przyszłych rockmanów: nigdy za dużo horrorów!
Coldplay
Zanim powstał Coldplay, przez krótki czas istniało Starfish. Chris Martin i Jonny Auckland byli z tego szyldu na tyle niezadowoleni, że zapytali zaprzyjaźnionego studenta Tima Cromptona, czy mogą "skorzystać" z nazwy jego zespołu Coldplay. Dziwnym trafem Tim, który "pożyczył" ją z tomiku wierszy amerykańskiego poety Philipa Horky'ego "Child's Reflections, Cold Play", nie miał nic przeciwko. Ot, zacny człowiek.
Deep Purple
Bezpośrednie odwołanie do bardzo wziętej w latach 30. kompozycji Petera DeRose'a – "Deep Purple" było ulubioną piosenką babci gitarzysty zespołu Ritchiego Blackmore'a. Na samym początku protoplastom hard rocka wystarczało Roundabout [rondo, karuzela]. Do zmiany doszło na statku, którym muzycy płynęli na koncert do Dani, podczas prasowego wywiadu z pismem "Darken Than Blue". Dziennikarz, pytając o nazwę nowej grupy, usłyszał od Blackmore'a "To Deep Purple". Ówczesny basista Nick Simper, nie chcąc wszczynać kłótni w obecności mediów, przytaknął. Najczęściej spotykane tłumaczenie Deep Purple jako Głębokiej Purpury jest błędne – purple po angielsku nie oznacza wcale purpurowy, tak jak absolutely nie ma nic wspólnego z absolutnie.
Depeche Mode
Zanim Martin Gore, Vince Clarke i Andrew Fletcher zbratali się z Dave'em Gahanem i powołali do życia wiadomy band, grali jako Composition of Sound. Depeche Mode pochodzi od tytułu jednego z francuskich pism poświęconych modzie i oznacza szybko zmieniające się trendy. Dość przekornie, bo akurat ten zespół trudno oskarżać o schlebianie czy poddawanie się jakimkolwiek modom.
Eagles of Death Metal
Nazwa grupy nie odzwierciedla wykonywanego przez nią gatunku – przyjaciel współlidera Josha Homme'a, znanego z Kyuss i Queens of the Stone Age, starał się go przekonać do death metalu, puszczając między innymi nagrania polskiego Vadera. Homme nazwał olsztynian "orłami death metalu", sugerując, że brzmią jak połączenie tego stylu z… The Eagles. I tak padło na intrygujące i mylące Eagles of Death Metal. Teraz pozostaje nam już tylko czekać na objawienie grindcore'owej formacji Dolphins of Hip-Hop.
Foo Fighters
Dave Grohl był entuzjastą niezidentyfikowanych obiektów latających na długo zanim został perkusistą Nirvany, więc wybór szyldu dla założonego rok po śmierci Kurta Cobaina własnego zespołu był dla niego bułką z masłem. Nośne jak diabli Foo Fighters to świetliste kule i nieznane obiekty, nazywane tak podczas II wojny światowej zarówno przez alianckich, jak i nazistowskich oraz japońskich pilotów i marynarzy – dopiero w 1947 roku, po słynnej obserwacji Kennetha Arnolda, zaczęto na dobre używać określenia UFO [Unidentified Flying Objects]. Co ciekawe, pierwszy raport o Foo Fighters z II wojny światowej zawdzięczamy załodze polskiego transatlantyku SS "Pułaski", która we wrześniu 1941 roku, podczas rejsu z Dakaru do Suezu, zaobserwowała na niebie "dziwne światła".
Guns N' Roses
Kombinacja nazwisk liderów dwóch zespołów, które dały początek Guns N' Roses – Axla Rose'a z Hollywood Rose i Tracii'ego Gunsa z L.A. Guns. Ten ostatni, wtedy nieprzywiązujący zbytniej wagi do konieczności pojawiania się na próbach, szybko został wymieniony na Slasha… Dalsze losy L.A. Guns, przez który przewinęło się kilkudziesięciu muzyków, są zresztą na tyle skomplikowane, że dziś pod tą nazwą kryją się dwa niepałające do siebie sympatią zespoły. Hollywood Rose był mniej aktywny. W 2004 roku ukazał się jedynie kompilacyjny album "The Roots of Guns N' Roses", na którym znalazły się archiwalne piosenki, w tym "Anything Goes" i "Reckless Life", znane do tej pory wyłącznie z płyt Guns N' Roses.
HIM
Nazwa mistrzów love metalu ma iście diabelskie korzenie – skrót HIM to nic innego jak His Infernal Majesty, czyli Jego Piekielna Wysokość. I tak właśnie ochrzcili się sympatyczni Finowie na samym początku. Pod tym szyldem ukazało się pierwsze wydawnictwo "666 Ways to Love: Prologue", wydane w nakładzie tysiąca egzemplarzy, jak i singiel "Your Sweet Six Six Six", zapowiadający debiutancką płytę "Greatest Love Songs Vol. 666", która ukazała się już jednak jako HIM. Warto dodać, że druga płyta "Razorblade Romance" początkowo wyszła w Stanach Zjednoczonych jako HER. Powód? Od lat działała tam grupa HiM, łącząca w swojej muzyce post-punk, jazz i roots reggae. Dopiero później Finom udało się wykupić prawo do używania nazwy także w USA. Co ciekawe, amerykański HiM również bez przeszkód sobie występuje… Wyraz twarzy fanki HIM, która poszła na koncert HiM, myśląc, że zobaczy swoich ulubieńców: bezcenne.
Iron Maiden
Iron Maiden, czyli żelazna dziewica, zwana też dziewicą norymberską, była niezwykle perfidnym średniowiecznym narzędziem tortur i wymierzania kar. Pudło, w rozmiarze i kształcie dorosłego człowieka, miało w środku zamontowane szpikulce – ofiara umierała w mękach, często dwa czy trzy dni... Oficjalna wersja mówi, że lider zespołu Steve Harris zdecydował się na Iron Miaden po obejrzeniu brytyjskiego filmu "Człowiek w żelaznej masce", adaptacji ksiązki Aleksandra Dumasa "Wicehrabia de Bragelonne" z Richardem Chamberlainem w roli głównej. Problem w tym, że obraz powstał w 1977 roku, czyli dwa lata po powołaniu do życia zespołu. Może więc chodzi o książkę? Jako że muzyk czyta ich około stu rocznie, jest to bardziej niż prawdopodobne.
Judas Priest
Inspiracją była tu piosenka Bob Dylana "The Ballad of Frankie Lee and Judas Priest". Nazwę Judas Priest zaproponował gitarzysta K.K. Downing, który zwrócił się z propozycją współpracy do wokalisty Ala Atkinsa, śpiewającego wcześniej w lokalnym zespole… Judas Priest. Tak się złożyło, że Downing był fanem tamtej grupy, więc zarzucił pomysł nazwania nowej Freight, decydując się właśnie na Juads Priest. A Atkins? Został wkrótce zastąpiony przez Roba Halfordfa. Reszta jest już historią… Samo określenie było kiedyś łagodnym przekleństwem w stylu "Holy Shit!", czyli z angielskiego "a niech to licho", "a niech to".
KISS
Wbrew różnym szalonym teoriom amerykańcy hardrockowcy pod wodzą Paula Stanleya i Gene'a Simmonsa nie są Rycerzami w służbie Szatana [Knights In Satan's Service]. Według Stanleya KISS to po prostu odwołanie do reguły "Keep It Simple, Stupid" [Nie komplikuj, głupku], stosowanej w dyskusjach o architekturze i używanej później przez twórców programów komputerowych. Co ciekawe, wymyślone przez polskich informatyków BUZI [Bez Udziwnień Zapisu, Idioto] nie tylko ma bardzo podobny sens co KISS, ale i tłumaczenie jest identyczne jak pierwowzór, oznaczający pocałunek. Wracając do tematu, najpopularniejsza wersja uznaje za twórcę nazwy Petera Crissa, który przed KISS bębnił sobie w grupie LIPS.
Led Zeppelin
Najpierw nazywali się The New Yardbirds, gdyż wyrośli na zgliszczach rhythmandbluesowej grupy The Yardbirds, w której grał Jimmy Page. Zanim wybrali nazwę, zastanawiali się nad takimi szyldami jak Mad Dogs czy Whoopee Cushion. Stanęło jednak na Led Zeppelin. Zaważyło wspomnienie wieczoru, jaki Page spędził z Keithem Moonem i Johnem Entwistle, odpowiednio perkusistą i basistą The Who. Mocno już podchmielona sekcja rytmiczna w pewnym momencie stwierdziła, że ewentualna supergrupa z udziałem całej trójki i gitarzysty Jeffa Becka zaleciałaby mniej więcej tak wysoko jak ołowiany sterowiec ["going down like a lead Zeppelin"]. Zespół, za sugestią managera Petera Grantra, wyrzucił "a" ze słowa "Lead", nie chcąc by "głupi Amerykanie" wymawiali ją mylnie jako "leed". Później uzyskał jeszcze pozytywne orzeczenie sądu, oddalającego pozew sprzeciwiających się nazwie spadkobierców Ferdinanda von Zeppelina. Tak przy okazji, jeden z często powtarzanych mitów mówi, że Moon określenie "ołowiany sterowiec" adresował właśnie do The New Yardbirds. Nieprawda.
Marilyn Manson
Marylin Manson, czyli pseudonim sceniczny Briana Hugha Warnera i zarazem nazwa jego grupy, to nic innego jak połączenie aktorki Marilyn Monroe i zabójcy Charlesa Mansona. Początkowo zespół nazywał się Marilyn Manson & the Spooky Kids [Upiorne Dzieciaki]. Lider chciał podkreślić dychotomię, jaka jego zdaniem charakteryzuje każdą jednostkę. Jak pisał w swojej autobiografii "The Long Hard Road out of Hell", tak jak Marilyn Monroe miała w sobie również mroczną stronę, tak Charles Manson potrafił być inteligentny i na swój sposób dobry. Cóż, lepiej Marilyn Manson niż Mahatma Hitler…
Metallica
Ta historia powinna być przestrogą dla tych, którzy nawijają bez przerwy o swoich pomysłach zanim tak naprawdę wezmą się za ich realizację. Być może gdyby Ron Quintana, promotor muzyki metalowej w San Francisco, nie poprosił Larsa Ulricha o pomoc przy wyborze jednej z dwóch nazw dla swojego fanzinu [Metallka lub Metal Mania], Metallica znana by była jako Blitzer, Grinder, Helldriver albo Thunderfuck, bo takie właśnie nazwy chodziły perkusiście po głowie. Ale poprosił i oczywiście w odpowiedzi usłyszał "Metal Mania", tak też nazywając swoje pismo. A szczwany lis Ulrich mógł wraz ze swoją świeżo ochrzczoną Metalliką zacząć podbój świata.
Nine Inch Nails
Istnieje kilka teorii wyjaśniających genezę powstania nazwy Nine Inch Nails, czyli Dziewięciocalowych Gwoździ. Według jednej, potwierdzonej przez samego Trenta Reznora, została ona wymyślona tylko dlatego, że dobrze się skraca [NIN]. Według drugiej muzyk nawiązał do ukrzyżowania Chrystusa, który według wielu podań został przybity do krzyża właśnie dziewięciocalowymi gwoźdźmi. Trzecia odwołuje się do dziewięciocalowych paznokci Freddy'ego Krugera, bohatera serii horrorów "Koszmar z ulicy Wiązów"… A może by tak zapytać stolarza?
Oasis
Królowie brit popu powstali na zgliszczach formacji The Rain, w której śpiewał Chris Hutton – reszta składu, niezadowolona z jego popisów, zaprosiła na próbę niejakiego Liama Gallaghera. Ten wraz ze swoim głosem przyniósł do zespołu nową nazwę, którą pamiętał z wiszącego w pokoju jego brata Noela plakatu manchesterskiej grupy Inspiral Carpets – jeden z koncertów zespołu odbywał się w Oasis Leisure Centre w Swindon. Noel, który pracował jako techniczny Inspiral Carpets, również dołączył do składu, stając się motorem napędowym wielkiego sukcesu Oasis. Pożegnał się z grupą pół roku temu, wskutek czego jej przyszłość stoi pod znakiem zapytania.
Pink Floyd
Grzebanie w starych szyldach muzycznych gigantów to zajęcie bardzo inspirujące. Można się na przykład dowiedzieć, że wśród wczesnych inkarnacji Pink Floyd znajdowały się Sigma 6, the Meggadeaths [sic!], The Architectural Abdabs i Tea Set. Z tą ostatnią muzycy czuli się całkiem komfortowo – do czasu, gdy zorientowali się, że na jednym z zabukowanych koncertów gra identycznie zwący się wykonawca. I wtedy Syd Barrett zasugerował połączenie imion dwóch bluesmanów, których płyty miał w swojej kolekcji – Pinka Andresona i Floyda Councila. Przez dwa lata formacja występowała jako The Pink Floyd Sound, w końcu skracając ją do Pink Floyd, głównie na prośbę swoich menadżerów. Przez jakiś czas zdarzało się jej jeszcze używać przed nazwą rodzajnika określonego "the".
Rammstein
Swoja nazwę kontrowersyjni rockmani zapożyczyli od miasta Ramstein-Miesenbach, dodając do pierwszego członu literkę "m". 28 sierpnia 1988 roku doszło tam w amerykańskiej bazie lotniczej do największej w historii Niemiec katastrofy powietrznej – podczas pokazów lotniczych uderzyły w siebie trzy samoloty, z których jeden spadł na publiczność. Zginęło 70 osób, a 346 zostało rannych. Początkowo zespół występował jako Rammstein-Flugschau, czyli po angielsku Rammstein-Airshow. Grupie zdarza się przeginać, na szczęście w trakcie pełnych fajerwerków koncertów nie próbuje rekonstruować tamtych tragicznych wydarzeń.
Red Hot Chilli Peppers
Źródła powstania nazwy Czerwonych Gorących Papryczek Chili są dość niejasne. W paru wywiadach zarówno Flea, jak i Anthony Kiedis sugerowali, że była ona efektem spontanicznego dowcipu i najlepiej oddawała nieco zwariowaną naturę muzyki. Co wiemy na pewno? Na samym początku RHCP występował jako Tony Flow And The Miraculously Majestic Masters Of Mayhem, a podobieństwa właściwej nazwy do innych zespołów są przypadkowe. Czyli wpadając na genialne Red Hot Chilli Peppers panowie nie byli świadomi, że w latach 20. w Ameryce pogrywał sobie zespół Red Hot Peppers prowadzony przez Jelly'ego Roll Mortona. Co więcej, pięćdziesiąt lat później swoich sił próbowali Red Hot Peppers z Nowej Zelandii, a w tym samym czasie pewną popularność w Wielkiej Brytanii zdobyli rockandrollowcy z Chilli Willi and the Red Hot Peppers. Ci ostatni próbowali nawet pozwać Red Hot Chilli Peppers za kradzież nazwy. Bezskutecznie. W tym wszystkim żal tylko zapomnianego już dziś Tony Flow And The Miraculously Majestic Masters Of Mayhem. Co to mógłby być za zespół!
The Smashing Pumpkins
Skoro są ostre papryczki, nie może zabraknąć dyni, i to powalających. Genezę nazwy The Smashing Pumpkins [Powalające Dynie, Odjazdowe Dynie] zdradził w jednym z wywiadów Billy Corgan. W młodości usłyszał od przyjaciela w trakcie Halloween, że idzie na zewnątrz i "będzie rozwalać dynie" ["would be smashing pumpkins"]. Nazwa na tyle mu się spodobała, że zaczął rozpowiadać, iż gra w takim zespole na długo zanim faktycznie powołał go do życia. Gdy grupa zaczęła zdobywać popularność, fani przynosili na koncerty dynie do zniszczenia. Wtedy Corgan dodał rodzajnik określony "the", sugerując, że "smashing" to angielski przymiotnik "powalający", a nie czasownik "niszczyć" czy "rozwalać". Ciekawostka – pierwszy koncert grupy odbył się 9 lipca 1988 roku w polskim barze Chicago 21.
Tokio Hotel
Niemieccy idole dziewczynek zafascynowanych Emo stworzyli swoją nazwę dość szybko, łącząc "Tokio" [miasto, które ich fascynowało] i "Hotel" [jako że są zawsze w trasie, nocują głównie w hotelach, tam też najczęściej tworzą]. No i chwyciło. Ciekawe, czy śliczny jak wiosenny kwiatuszek wokalista Bill Kaulitz osiągnąłby z kolegami taki sukces, gdyby pozostał przy starym szyldzie Devilish [Diabelny]?
U2
Sprawa dość skomplikowana, bo do dzisiaj fani kłócą się o pochodzenie nazwy. Najpopularniejsza mówi o amerykańskim samolocie szpiegowskim U-2, zestrzelonym 1 maja 1960 roku przez radzieckie rakiety przeciwlotnicze. Inna sugeruje, że chodzi o zwrot słowny "ty też" [you too]. Warto dodać, że na samym początku zespół występował jako Feedback [sprzężenie zwrotne], a potem Hyde [szpryca]. U2 miało zostać wybrane z sześciu propozycji przygotowanych przez Steve'a Averilla, przyjaciela Adama Claytona. Nie wiadomo, czy później załapał się na jakieś tantiemy.
Van Halen
Sprawa niby prosta, ale… Mimo że zespół ochrzczony został nazwiskiem jego założycieli – gitarzysty Eddiego Van Halena i jego brata Alexa – na pomysł wpadł wokalista David Lee Roth. Pokazało się, że poprzednia nazwa Mammoth [Mamut] jest już zajęta przez inny zespół. Van Halen brzmi przednio, ale Lee Roth też dałoby radę. Jak wieść niesie, pierwsze demo zespołu, nagrane jeszcze jako Mammoth, zostało sfinansowane przez Gene'a Simmonsa z KISS. Muzyk ponoć bardzo chciał, by grupa przyjęła nazwę Daddy Long Legs.
Whitesnake
Krótko i na temat – w czasach śpiewania z Deep Puple David Covedrale był właścicielem pytona królewskiego. Gdy założył swój własny zespół, nazwa Whitesnake [połączone wyrazy "biały" i "wąż"] wydała mu się najbardziej odpowiednia. Jeszcze zanim powstał zespół, wokalista przez krótki czas używał szyldu The White Snake Band.
Yes
Jeśli to prawda, że najważniejsza jest prostota, jak mówił Marek Aureliusz, mistrzowie progresywnego rocka czy rocka symfonicznego lepiej trafić nie mogli. Nazwę Yes zasugerował pierwszy gitarzysta formacji Peter Banks, uznając, że będzie bardziej użyteczna komercyjnie od Mabel Greer's Toyshop, a poza tym wyróżni się na plakatach. Cztery dekady później pewien premier zrobił grupie darmową reklamę, w dość oryginalny komentując sukces swojego rządu w unijnych negocjacjach.
ZZ Top
Znamy dwie wersje powstania nazwy bluesrockowych brodaczy z Texasu. Pierwsza mówi o nawiązaniu do śpiewaka bluesowego ZZ Hilla oraz legendarnego gitarzysty BB Kinga – pierwotnie trio planowało występować jako Z.Z. King, lecz zarzuciło ten pomysł, gdyż mogłoby dojść do licznych konfuzji. Druga wersja, mniej rozpowszechniona, dotyczy inspiracji dwiema korporacjami produkującymi bibułkę papierosową – Zig-Zag i Top. Prawda jest taka, że nawet gdyby nazwali się Top ZZ, miejsce w kanonie rocka mieliby zapewnione. Ale już na pewno nie zaszczyt bycia na samiutkim końcu wszelkich encyklopedii, leksykonów i zestawień.