Koniec świata jakiego znamy
looopp
• 2015-05-28, 19:43
164
Budzik zadzwonił o 5.05.
I tak nie spałem, nie mogłem zasnąć już trzecią noc z rzędu. Nie mogłem i nie chciałem, bałem się.
Jeszcze tydzień temu wstawałem o 6.06, a w weekendy o 7.07. Musiałem zmienić godziny pobudki, a także sam budzik. Jeszcze w niedzielę, obudziło mnie radio i wesołe żarty prowadzących z mgły. Już następnego dnia z radia dobiegła msza poranna, Roraty jakieś czy inne Jutrznie. Zajęli wszystkie częstotliwości….
Od poniedziałku o 6 rano muszę już być w pełni czujny i gotowy. Gotowy na wszystko. Kto wie czy tym razem do mnie nie zapukają? Prowadziłem normalne życie Młodego, Wykształconego w Tymkraju. W niedzielę wieczorem wszystko się zmieniło…
Z domu wyszedłem o 5.55.
Trzeba wyjść przed szóstą, zanim przyjdą. Najpierw zerknąłem przez wizjer czy nikt nie czai się w ciemnym rogu klatki schodowej, potem jak najciszej starałem się opuścić mieszkanie. Z góry schodził sąsiad z walizką. Zatrzymał się, dostrzegłem w jego oczach niepewność. Drżącym głosem wyszeptał:
– Do widzenia sąsiedzie, być może już tu nie wrócimy. A pan się nie wybiera? Trzeba jak najszybciej spier…..
– Nie było już lotów w Ryanairze, dopiero za miesiąc mam bilet – odparłem.
– Ryanair? Tu nie ma na co czekać! – podniósł głos – myśmy wyczarterowali lot. Kosztował dużo ale…. nie było innego wyjścia. To, mam nadzieję do zobaczenia w lepszym świecie, jak najdalej od Tegokraju. Powodzenia!
– Do widzenia, powodzenia! – odrzekłem i pomyślałem sobie, że ten to ma dobrze. Piastował stanowisko kierownicze w Powiatowym Urzędzie do spraw Regulacji Wielkości Klatek Dla Kur i dzięki temu, że dostał kolejną premię mógł sobie pozwolić na ten czarter….
„I co robi ten Kowalski? Odsuń się od Judasza, też chcę popatrzeć” – dobiegło zza drzwi z naprzeciwka. To Moherowscy podglądają. Trzeba się ewakuować zanim gdzieś zadzwonią. „Judasz”, pieprzeni antysemici…
O 6.20 byłem już na parkingu pod biurowcem.
Ruch na drogach z każdym dniem jest mniejszy, korki w zasadzie są tylko w kierunku lotniska i dworca. Wszyscy jeżdżą wolno, bo wszędzie policja, a korki i tak maleją. Ludzie uciekają albo się ukrywają. Na drogach czarne wołgi jeżdżą na sygnale, pewnie znowu ktoś chciał kupić „pigułkę po” albo robił performens o monologach waginy. Ja się nie ukrywam. Nie mogę, mam kredyt do spłacenia…
Przy latarniach jakieś ubrane na czarno ekipy montują głośniki. Ma być nadawane z nich Radio z Torunia 24h. Jeden pas całkowicie wyłączony z ruchu. Idzie pielgrzymka, codziennie teraz gdzieś chodzą…
deszcz w nocy
Zatrzymałem się na pasach, przechodziła wycieczka szkolna. Wszyscy w mundurkach, w równych rządkach, jak w latach 30-tych w Nemczech. Wszyscy z nijakimi wyrazami twarzy… Jeden z dzieciaków odwrócił wzrok w moją stronie. Wyglądał jak w narkotycznym transie, spojrzenie było pełne jakiejś niewytłumaczalnej, metafizycznej nienawiści, wyższości, obojętności. Nie umiałem tego zdefiniować ale przez ten ułamek sekundy autentycznie się bałem. Więc to jednak prawda, że wysyłają dzieciaki na seanse hipnotyczne, w którym czytają agresywne fragmenty Starego Testamentu i przemówienia liderów nowego rządu….
6.25, chcę kupić kawę ale Starbucks na dole zamknięty.
Wisi kartka „Wycofujemy się z Tegokraju, przenosimy oddział do Pekinu, tam bardziej szanują prawa człowieka”.
Wchodzę przez hol wejściowy. Cieć łypie na mnie podejrzliwie okiem wyzierając zza gazety, z której pierwszej strony straszy zdjęcie człowieka z kotem. Ten kot wygląda jakby mówił „Hator! Hator! Hator!” i hipnotyzował swoich wyznawców – pomyślałem. W duchu uśmiechnąłem się do tej myśli ale zaraz posmutniałem. Jeszcze w piątek mogłem opowiedzieć ten żart i całe biuro płakałoby ze śmiechu. Dziś już nie mogę. Jak się okazało, większość z nich udawała tylko śmiech, a w rzeczywistości pewnie nagrywali potajemnie i wykorzystają to przeciwko mnie…
Wjeżdżam na górę pustą windą. Nie jestem pierwszy, siedzi już Xenia i Xawery. Młodzi, wykształceni, wysportowani, światowi, a więc od poniedziałku prześladowani tak samo jak ja. Na twarzach widzę zmęczenie i zrezygnowanie, pewnie też nie spali… Witają mnie skinieniem głowy, Xenia zagaja:
– Widziałeś mail od nowego dyrektora?
– Dyrektora? – pytam zaskoczony dawno nie słyszanym zwrotem – Masz na myśli Redżonal Dajrektora, Departmennt Menadżera czy Chif Egzekutiwa?
– Właśnie dyrektora, kurwa. Mówię ci ,co im odjebało. Zaraz ci to, kurwa, sforłorduję to sam przeczytasz. Ten idiota wprowadza jakieś nowe fakin rulsy. Czujesz? Nie będzie już brifingów ani tasków tylko spotkania i zadania! Dżizes Krajst, ochujeli wszyscy! Jak ja mam tu wytrzymać jeszcze te dwa tygodnie zanim wylecę? Trzyma mnie tylko myśl, że jak już będę za czekinem i będę się bordingować to im pokażę środkowy palec i już nigdy więcej nie zobaczę Tegokraju!
– Ciszej Xenka, podsłuchy mogą być… – wtrącił się milczący dotąd Xawery.
– Masz rację, musimy być ostrożni. Ja pierdolę, to jest jakiś dizaster – odrzekłem i poszedłem do swojego biurka.
Supermani_Walutomat
7.15, biuro już w miarę pełne.
To znaczy pełne tych, którzy jeszcze nie wyjechali albo się nie ukrywają jak Richie z biurka obok. Richie jest gejem, wysłał w niedzielę sms-a „Do nie zobaczenia, muszę się ukryć. Nie pytajcie gdzie jestem, wyłączam telefon, bo namierzą. Spróbuję przez zieloną granicę zanim zamkną szczelnie. Nie martwcie się, jakoś to przeżyjemy. Buziaki”. Ze smutkiem spoglądam na jego kolorowe biurko….
Nagle otwierają się drzwi. Do naszego ołpenspejsa wchodzi dwóch facetów w czarnych płaszczach i ksiądz. Katopolicja…. Zapadła grobowa cisza. Blady strach na twarzach, po kogo dziś przyszli? Nikt się nie odzywa, wszyscy są przerażeni, być może oni są uzbrojeni. Idą pewnym krokiem w stronę Brygidy. Faceci w czerni łapią ją i wynoszą. Brygida zaczyna się szarpać, woła o pomoc. Krzyczy „Dlaczego? Co ja takiego zrobiłam? Mam kredyty!!!!”. Ksiądz wrzasnął „Uprawiałaś wczoraj seks przedmałżeński! Wiemy na podstawie anonimowego donosu! Zgodnie z nowym Kodeksem Karnym idziesz na miesiąc do aresztu bez procesu!”. Tak to prawda. Zgodnie z nowym prawem, to księża zastępują teraz sądy w sprawach obyczajowych.
Gdy przechodzili obok mnie, wijąca się Brygida złapała mnie za ramię i błagalnie zawyła „Ratuuuj!”. Wtem spadł na mnie cios z góry. To ksiądz uderzył mnie krzyżem w rękę i zaczął wściekle ujadać: „Nikt jej nie może pomóc! Rozumiesz? Nikt! To grzesznica! Jeśli wybrała ciebie, to znaczy że też jesteś grzesnikiem. Idziemy! Natychmiast wstawaaaaaaaaj!!” – ostatnią sylabę przeciągał tak długo, że dobiegł mnie przeraźliwy smród stęchlizny z jego wnętrza. To była jakaś mieszanina wymiocin i uryny….
„Wstawaaaaaaaaj!!!!” – wrzeszczał Kordian, a dookoła wciąż unosił się ten sam okropny zapach wymiocin i moczu.
– Człowieku, ale odjechałeś. Nie możemy Cię dobudzić od kilku godzin, a ty rzygasz i szczasz pod siebie hehehhe.
– Oszkurwa, to był tylko sen…….
– No sen, niezłego miałeś tripa. Stary co Ty brałeś?
Uffff…. Otarłem twarz z wymiocin i wróciłem do rzeczywistości. Spojrzałem w kalendarz, jest 27 maja 2015, a Polska jest taka sama jak była tydzień temu.
A mówili, cholera, żeby nie mieszać dożylnie TeFałeNolu z GazWyborową i wciąganiem Tokefeminy…
Podjebane stąd: zelaznalogika.net/koniec-swiata-jaki-znamy/
I tak nie spałem, nie mogłem zasnąć już trzecią noc z rzędu. Nie mogłem i nie chciałem, bałem się.
Jeszcze tydzień temu wstawałem o 6.06, a w weekendy o 7.07. Musiałem zmienić godziny pobudki, a także sam budzik. Jeszcze w niedzielę, obudziło mnie radio i wesołe żarty prowadzących z mgły. Już następnego dnia z radia dobiegła msza poranna, Roraty jakieś czy inne Jutrznie. Zajęli wszystkie częstotliwości….
Od poniedziałku o 6 rano muszę już być w pełni czujny i gotowy. Gotowy na wszystko. Kto wie czy tym razem do mnie nie zapukają? Prowadziłem normalne życie Młodego, Wykształconego w Tymkraju. W niedzielę wieczorem wszystko się zmieniło…
Z domu wyszedłem o 5.55.
Trzeba wyjść przed szóstą, zanim przyjdą. Najpierw zerknąłem przez wizjer czy nikt nie czai się w ciemnym rogu klatki schodowej, potem jak najciszej starałem się opuścić mieszkanie. Z góry schodził sąsiad z walizką. Zatrzymał się, dostrzegłem w jego oczach niepewność. Drżącym głosem wyszeptał:
– Do widzenia sąsiedzie, być może już tu nie wrócimy. A pan się nie wybiera? Trzeba jak najszybciej spier…..
– Nie było już lotów w Ryanairze, dopiero za miesiąc mam bilet – odparłem.
– Ryanair? Tu nie ma na co czekać! – podniósł głos – myśmy wyczarterowali lot. Kosztował dużo ale…. nie było innego wyjścia. To, mam nadzieję do zobaczenia w lepszym świecie, jak najdalej od Tegokraju. Powodzenia!
– Do widzenia, powodzenia! – odrzekłem i pomyślałem sobie, że ten to ma dobrze. Piastował stanowisko kierownicze w Powiatowym Urzędzie do spraw Regulacji Wielkości Klatek Dla Kur i dzięki temu, że dostał kolejną premię mógł sobie pozwolić na ten czarter….
„I co robi ten Kowalski? Odsuń się od Judasza, też chcę popatrzeć” – dobiegło zza drzwi z naprzeciwka. To Moherowscy podglądają. Trzeba się ewakuować zanim gdzieś zadzwonią. „Judasz”, pieprzeni antysemici…
O 6.20 byłem już na parkingu pod biurowcem.
Ruch na drogach z każdym dniem jest mniejszy, korki w zasadzie są tylko w kierunku lotniska i dworca. Wszyscy jeżdżą wolno, bo wszędzie policja, a korki i tak maleją. Ludzie uciekają albo się ukrywają. Na drogach czarne wołgi jeżdżą na sygnale, pewnie znowu ktoś chciał kupić „pigułkę po” albo robił performens o monologach waginy. Ja się nie ukrywam. Nie mogę, mam kredyt do spłacenia…
Przy latarniach jakieś ubrane na czarno ekipy montują głośniki. Ma być nadawane z nich Radio z Torunia 24h. Jeden pas całkowicie wyłączony z ruchu. Idzie pielgrzymka, codziennie teraz gdzieś chodzą…
deszcz w nocy
Zatrzymałem się na pasach, przechodziła wycieczka szkolna. Wszyscy w mundurkach, w równych rządkach, jak w latach 30-tych w Nemczech. Wszyscy z nijakimi wyrazami twarzy… Jeden z dzieciaków odwrócił wzrok w moją stronie. Wyglądał jak w narkotycznym transie, spojrzenie było pełne jakiejś niewytłumaczalnej, metafizycznej nienawiści, wyższości, obojętności. Nie umiałem tego zdefiniować ale przez ten ułamek sekundy autentycznie się bałem. Więc to jednak prawda, że wysyłają dzieciaki na seanse hipnotyczne, w którym czytają agresywne fragmenty Starego Testamentu i przemówienia liderów nowego rządu….
6.25, chcę kupić kawę ale Starbucks na dole zamknięty.
Wisi kartka „Wycofujemy się z Tegokraju, przenosimy oddział do Pekinu, tam bardziej szanują prawa człowieka”.
Wchodzę przez hol wejściowy. Cieć łypie na mnie podejrzliwie okiem wyzierając zza gazety, z której pierwszej strony straszy zdjęcie człowieka z kotem. Ten kot wygląda jakby mówił „Hator! Hator! Hator!” i hipnotyzował swoich wyznawców – pomyślałem. W duchu uśmiechnąłem się do tej myśli ale zaraz posmutniałem. Jeszcze w piątek mogłem opowiedzieć ten żart i całe biuro płakałoby ze śmiechu. Dziś już nie mogę. Jak się okazało, większość z nich udawała tylko śmiech, a w rzeczywistości pewnie nagrywali potajemnie i wykorzystają to przeciwko mnie…
Wjeżdżam na górę pustą windą. Nie jestem pierwszy, siedzi już Xenia i Xawery. Młodzi, wykształceni, wysportowani, światowi, a więc od poniedziałku prześladowani tak samo jak ja. Na twarzach widzę zmęczenie i zrezygnowanie, pewnie też nie spali… Witają mnie skinieniem głowy, Xenia zagaja:
– Widziałeś mail od nowego dyrektora?
– Dyrektora? – pytam zaskoczony dawno nie słyszanym zwrotem – Masz na myśli Redżonal Dajrektora, Departmennt Menadżera czy Chif Egzekutiwa?
– Właśnie dyrektora, kurwa. Mówię ci ,co im odjebało. Zaraz ci to, kurwa, sforłorduję to sam przeczytasz. Ten idiota wprowadza jakieś nowe fakin rulsy. Czujesz? Nie będzie już brifingów ani tasków tylko spotkania i zadania! Dżizes Krajst, ochujeli wszyscy! Jak ja mam tu wytrzymać jeszcze te dwa tygodnie zanim wylecę? Trzyma mnie tylko myśl, że jak już będę za czekinem i będę się bordingować to im pokażę środkowy palec i już nigdy więcej nie zobaczę Tegokraju!
– Ciszej Xenka, podsłuchy mogą być… – wtrącił się milczący dotąd Xawery.
– Masz rację, musimy być ostrożni. Ja pierdolę, to jest jakiś dizaster – odrzekłem i poszedłem do swojego biurka.
Supermani_Walutomat
7.15, biuro już w miarę pełne.
To znaczy pełne tych, którzy jeszcze nie wyjechali albo się nie ukrywają jak Richie z biurka obok. Richie jest gejem, wysłał w niedzielę sms-a „Do nie zobaczenia, muszę się ukryć. Nie pytajcie gdzie jestem, wyłączam telefon, bo namierzą. Spróbuję przez zieloną granicę zanim zamkną szczelnie. Nie martwcie się, jakoś to przeżyjemy. Buziaki”. Ze smutkiem spoglądam na jego kolorowe biurko….
Nagle otwierają się drzwi. Do naszego ołpenspejsa wchodzi dwóch facetów w czarnych płaszczach i ksiądz. Katopolicja…. Zapadła grobowa cisza. Blady strach na twarzach, po kogo dziś przyszli? Nikt się nie odzywa, wszyscy są przerażeni, być może oni są uzbrojeni. Idą pewnym krokiem w stronę Brygidy. Faceci w czerni łapią ją i wynoszą. Brygida zaczyna się szarpać, woła o pomoc. Krzyczy „Dlaczego? Co ja takiego zrobiłam? Mam kredyty!!!!”. Ksiądz wrzasnął „Uprawiałaś wczoraj seks przedmałżeński! Wiemy na podstawie anonimowego donosu! Zgodnie z nowym Kodeksem Karnym idziesz na miesiąc do aresztu bez procesu!”. Tak to prawda. Zgodnie z nowym prawem, to księża zastępują teraz sądy w sprawach obyczajowych.
Gdy przechodzili obok mnie, wijąca się Brygida złapała mnie za ramię i błagalnie zawyła „Ratuuuj!”. Wtem spadł na mnie cios z góry. To ksiądz uderzył mnie krzyżem w rękę i zaczął wściekle ujadać: „Nikt jej nie może pomóc! Rozumiesz? Nikt! To grzesznica! Jeśli wybrała ciebie, to znaczy że też jesteś grzesnikiem. Idziemy! Natychmiast wstawaaaaaaaaj!!” – ostatnią sylabę przeciągał tak długo, że dobiegł mnie przeraźliwy smród stęchlizny z jego wnętrza. To była jakaś mieszanina wymiocin i uryny….
„Wstawaaaaaaaaj!!!!” – wrzeszczał Kordian, a dookoła wciąż unosił się ten sam okropny zapach wymiocin i moczu.
– Człowieku, ale odjechałeś. Nie możemy Cię dobudzić od kilku godzin, a ty rzygasz i szczasz pod siebie hehehhe.
– Oszkurwa, to był tylko sen…….
– No sen, niezłego miałeś tripa. Stary co Ty brałeś?
Uffff…. Otarłem twarz z wymiocin i wróciłem do rzeczywistości. Spojrzałem w kalendarz, jest 27 maja 2015, a Polska jest taka sama jak była tydzień temu.
A mówili, cholera, żeby nie mieszać dożylnie TeFałeNolu z GazWyborową i wciąganiem Tokefeminy…
Podjebane stąd: zelaznalogika.net/koniec-swiata-jaki-znamy/