18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 8:00
📌 Wojna domowa w Syrii 2024 Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 18:31

#ciemnota

Chciałem zwrócić Waszą uwagę na fakt jak manipuluje się w Polsce ludźmi i jak niską odporność mają Polacy na takie praktyki.

Bardzo łatwo zaprogramować w naszych rodakach nienawiść.
Trzeba trochę inteligencji, żeby się obronić przed taką praktyką. Komentarze pod artykułem sugerują, że Polacy są skłonni łyknąć każdy kit jeśli się go odpowiednio poda.

Na portalu money.pl ukazał się artykuł programujący nienawiść przeciwko Biedronce i mający ugodzić w ich wizerunek.

Sam tytuł poddany interpretacji jest już mistrzostwem. Fantastyczna sowiecka szkoła trollingu.

"Założyli czujniki pracownikom Biedronki. Sieć sprawdza, czy pracują tak ciężko jak górnicy".

Chyle czoło. Żeby puścić takiego trolla trzeba być arcymistrzem. Tytuł w domyśle wyjaśnia, że pracownikom biedronki założono czujniki, żeby sprawdzić czy się nie opierdalają w pracy. Dodano "jak górnicy", żeby wkurwić górników, którzy mają dużo cięższą pracę oraz, żeby wkurwić resztę społeczeństwa, która uważa ich za roszczeniowych nierobów.
Jedno zdanie a wkurwieni są już wszyscy, którzy je przeczytali. Dla redaktora trolla należy się złoty Goebbels.

Czytając dalej artykuł dowiemy się, że Biedronka zrobiła coś arcy obrzydliwego. Opisano praktykę nieludzkiego traktowania biednych zastraszonych pracowników.
Napisano, że kobiety były zmuszane chodzić bez staników, żeby czujniki mogły pracować. W domyśle - musiały się rozbierać aby założyć czujniki.
Dalej aby odsunąć cień podejrzenia o uczciwie zamiary Biedronki stwierdzono, że holtery służą do badania ludzi z chorobami serca (a nie do badania pracujących ludzi w domyśle).

Co więcej czujniki zakładali tajemniczy ludzie! Nie wylegitymowali się! W domyśle - a mieli taki obowiązek!

Nie powiedziano nawet czy to lekarze! - w domyśle, że niby tylko lekarz ma prawo robić takie czynności.

Poniżej zawarto nawet dwa prawdziwe zdania aby odsunąć od siebie podejrzenia o programowanie nienawiści i płatny hejt przeciwko Biedronce.

"Służy ono dwóm głównym celom: określeniu kosztu energetycznego na poszczególnych stanowiskach, co jest wymagane przez prawo pracy, oraz późniejszej analizie tych wyników i ewentualnemu wprowadzaniu zmian korzystnych dla pracowników, np. w systemie pracy sprzedawców". Zdanie zapewne wyrwane z kontekstu aby nie opisać prawdy do czego służą holtery i takie bdania.

Po takich nadużyciach jak powyżej, żaden cebulak już nawet nie analizował tego zdania. Był tak wkurwiony, że był gotów nawet nie iść po świątecznego Karpia do biedry!

Poniżej już są tylko analizy prawne prawników o których nigdy nikt nie słyszał i prawników, którzy tak bardzo obawiają się zemsty Biedronki, że zgodzili się na wypowiedź anonimowo!... wszyscy są zszokowani bezprawnym nadużyciem biedronki. NIGDY nie słyszeli o tak obrzydliwych praktykach!

Najlepsze są komentarze. Biedronka została spluta, osrana, zwyzywana i wymiesza z zawartością rynsztoka. Działania biedronki porównywano do badań doktora Mengele, firmę nazwano obozem koncentracyjnym. Warto poczytać. Ja czytałem z niedowierzaniem.
Nieliczne głosy rozsądku nie miały szansy się przebić.

A co to są holtery i co to za badania?
Biedronka przeprowadziła OBOWIĄZKOWE badania czynników środowiska pracy.
Na podstawie wyników z holterów służba BHP ustala jak ciężka jest praca na danym stanowisku pracy. Wyniki zamieszcza do wiadomości pracowników w ocenie ryzyka zawodowego oraz ustala czy ludziom należy się posiłek profilaktyczny w trakcie zmiany.

Badania przeprowadza akredytowane przez państwo profesjonalne laboratorium. Nie musi tego robić lekarz. Wykonuje to osoba z udokumentowanymi kwalifikacjami laboranta w danej dziedzinie. Nie ma żadnego obowiązku legitymowania się przed kimkolwiek.
Nikt nikogo do badań nie zmusza. Jak pracownik nie chce się poddać badaniu to się PROSI innego. Zawsze się ktoś zgadza.
U mnie bada się hałas, oraz zapylenie w miejscu pracy. Żaden z pracowników nie odmówił badania. Żaden nie zgłosił żadnych zastrzeżeń. Każdy poproszony dał się obwiesić czujnikami.
Tak jestem ekspertem.

Cały hejt na biedrę i programowana nienawiść każe sugerować, że artykuł został napisany na zamówienie konkurencji za sowitym wynagrodzeniem. (Lidl?)
Straty jakie poczynił w wizerunku biedronki są gigantyczne.

Mam biedrę w dupie. Chciałem tylko zwrócić uwagę jakimi matołami są Polacy i jak łatwo robi się ich w chuja.

Czekamy teraz na odpowiedź Biedry, która opłaci swoje trolle w akcie zemsty na Lidlu. Bo kto kurwa inny wpadł by na taki pomysł obrzucenia Biedry opłaconym gównem?

Żródełko sensacji

Hall of fejm komentarzy:

Maria 2017-12-14 05:17
To mi przypomina opisy doświadczeń na ludziach z książki "Medycyna hitlerowska w służbie Trzeciej Rzeszy".
Obowiązkowa zbiórka, zranienie z nadkażeniem ran gronkowcem , albo zastrzyk krwi z pałeczkami duru brzusznego. Następnie odesłanie do roboty i obserwacja, czy i jak rozwinie się ropawica dla gronkowca lub tyfus plamisty i do którego momentu jeniec może wydajnie pracować.... Gdy czytam coś takiego, to nie wierzę, że żyjemy w 21 wieku , w środku Europy, w państwie prawa.


adam 2017-12-12 08:13
o zgrozo jescze chwila i pensje beda tym biednym lidziom wyplacac na podatawie takich badan.BIrDRONKA czytaj Oboz pracy!!!

alojz 2017-12-12 04:45
dobra zmiana. ściągają staniki kasjerkom. co dalej?

Stała klientka 2017-12-11 20:43
Uważam że takie badanie nie powinno mieć miejsca. Faktycznie ujawnia dane osobowe i stan zdrowia danej osoby, a to już nie do końca chyba poprawne. Uważam że są inne sposoby sprawdzenia pracy pracowników BIEDRONKI


Kilku ludzi MYŚLĄCYCH:

logicznie myślący 2017-12-11 19:52
To już kolejny "czarny" artykuł nt. Biedronki czy to czasem nie jest jakaś nagonka? Ciekawe kto za tym stoi? Czy nie czasem konkurencja?

olo 2017-12-12 12:31
Tu trzeba umieć czytać pomiędzy wierszami.
Wyniki są poddawane analizie, a na podstawie opracowanego raportu proponujemy zmiany, które pracodawca może wprowadzić w firmie, tak by maksymalnie obciążyć pracowników i tym samym zwiększyć jego wydajność.

Anna. 2017-12-12 00:44
Bezsensowny artykuł.Wiele hałasu o nic.Holter nie wymaga zdjęcia niczego.Pas a na pasie w kaburce urządzenie i to wszystko. Autor artykułu jest niedoinformowany.Pytanie tylko dlaczego to rozdmuchano tak bardzo?
Witaj użytkowniku sadistic.pl,

Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!

W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).

Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę
 już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany

Refleksja na temat demokracji

Gregor112014-11-17, 19:27
Dwie wypowiedzi osób z komisji wyborczej na temat niedawnych wyborów i sensu demokracji.
Nie jestem autorem poniższych wypowiedzi.

Cytat:

"Właśnie, finalnie, doszłam do wniosku, że demokracja nie ma ŻADNEGO sensu. Wróciłam niedawno ze swojej zmiany w komisji i musiałam lekko ochłonąć. To, co tam się działo przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Dodam, że większość komisji ma swoje miejsca w szkołach, gdzie jest parę miejsc za jakimiś parawanami, czy w "boksach" (nie wiem jak to się nazywa...). U mnie było troszkę inaczej, ogólnie głosować jednocześnie mogło 15-20 osób, więc nikt się za bardzo nie spieszył. Po pierwsze sporo ludzi nie wiedziało jak się głosuje. Były instrukcje, ale oni nie rozumieli. Ok, to można wybaczyć. Jednak... jeden facet nawrzeszczał na naszą przewodniczącą, że obwieszczenia z kandydatami nie wiszą na murach ani słupach i on nie wie na kogo głosować. Niektórzy stali przed tymi obwieszczeniami i sobie rozmawiali na kogo by głosować, a może nie głosować, a może tak, a może siak. I coś, co mnie po prostu zmiażdżyło - przez to, że było sporo miejsca, to ludzie siedzieli dosłownie, mówię z ręką na sercu, po 20min nad swoimi kartami, patrzyli, czytali, tak, jakby to coś dało. Pięciokrotne przeczytanie jakiegoś nazwiska nie spowoduje, że nagle poznamy pomysły tego kandydata. I taka tendencja utrzymywała się wśród ok. 80% osób, które przyszyły zagłosować. Dodam, że parę razy aż była kolejka! To jest jakaś patologia, o życiu miasta/gminy/województwa decydują ludzie, którzy nie mają w tym temacie nic do powiedzenia, bo jeśli nie zaznajomili się z sylwetkami choćby paru jedynek, to skąd mogą cokolwiek wiedzieć? W pewnym sensie przez tę świadomość czuję się beznadziejnie, bo rzeczywistość strzeliła mi z liścia jak Korwin Boniemu, jednak z drugiej strony w końcu mogę powiedzieć, że z doświadczenia wiem, że demokracja jest nic nie warta w społeczeństwie, które ceni swoje życie tak bardzo jak ten bezmyślny wybór co parę lat.. "



Cytat:


''Kilka zdań dotyczących wczorajszego dnia. Pierwszy raz pracowałem w komisji wyborczej i również na własnej skórze doświadczyłem tego jakim BZDURNYM ustrojem jest dupokracja. Gdy ktoś wchodził do lokalu od razu wiedziałem czyj to elektorat, a zdarzało się, że osobnik nie potrafił się nawet podpisać bo długopis trzymał ostatnio w szkole rolniczej za PRL. Przekrój społeczeństwa mojego okręgu wyborczego: żule spod sklepu-20% głosujących (PO/SLD), rolnicy- 10% (PiS/PSL), "pobożni"- 20% (PiS), urzędasy pracujące w miasteczku obok- 15% (PO), 18-30 lat'ki- 10% (ciężko stwierdzić kogo popierali, podejrzewam lemingoze) Do tego dodać kilka osobników myślących i zapoznanych z programem- 24 głosy na 500 oddanych w ogóle (żal!). Do tego dodam tłumaczenia po milion razy, że "w żółtej i niebieskiej książeczce stawiamy tylko jeden krzyżyk", jakiś gościu co pół godziny czytał niebieski blankiet a następne 20 minut wypytywał czy może anulować postawiony krzyżyk. 5% osób bez ważnych dowodów osobistych i takie tam bzdety z zameldowaniem- ja nie czaje tej planety, z której pochodzą Ci ludzie. Frekwencja 49% (lub coś koło tego) z tego 80% (może 85%?) o wyborze decydowała na miejscu wyszukując nazwiska, które gdzieś widział na słupie i kolega od browara mówił, że jego ciotka go zna bo chłop był u niego w sklepie kiedyś raz (oczywiście po co znać postulaty danej osoby). YEBAĆ DEMOKRACJE!! Jeszcze zobaczę co przyniesie przyszły rok... w prezydenckich zagłosuje chyba jeszcze za kandydatem KNP żeby zrobić dobry grunt pod parlamentarne ale jeśli wynik nie będzie dawał nadziei na wejście do sejmu, to żeby zdystansować PO trzeba będzie chyba poprzeć PiS (zło jest złem ale mniejsze zło jest lepsze od większego) albo przestać głosować... nie wiem, rozdarty jestem- w naszym narodzie niestety nie ma potencjału na uzyskanie 15% dla KNP, aż się płakać chce... może Lis ma raję i trzeba porzucić złudzenie jak głupi są ludzie- są o wiele głupsi---> wiem bo widziałem ''



Krwawe dzieje Buddyzmu

Leet2013-05-04, 0:33
Ostatnio na forum pojawiło się pewne zdjęcie (http://www.sadistic.pl/nawet-buddysci-maja-juz-dosyc-vt195333.htm) poza zwykłym narzekaniem na ciapatych pojawił się jeden komentarz, który dostał najwięcej piw:

Cytat:

Tylko takie szmaciane larwy mogą podk***ić zatopionego w transcendencji mnicha. ch*j w dupę ciapactwu.



Wbrew opinii zapewne wielu sadoli buddyzm nie jest taki piękny jak to próbują malować nam wszelkiego rodzaju media itp.

Dużo czytania, mało zdjęć ale zachęcam bo warto:

Cytat:


Pogląd, że buddyzm może mieć coś wspólnego z mordami politycznymi, intrygami politycznymi, matkobójstwem, bratobójstwem, dzieciobójstwem, rywalizacją między rodzeństwem o tron, polowaniami na czarownice, inkwizycją, stosowanymi na wielką skalę torturami i ludobójstwem, może wielu ludzi Zachodu szokować. Zaszokował i mnie, kiedy zdałam sobie sprawę, że polityczna historia Tybetu niczym nie różni się od historii innych narodów. Pogląd ukształtowany przez szeroko rozpowszechnioną literaturę buddyjską był czymś, w co chciałam wierzyć. Chciałam wierzyć oficjalnym oświadczeniom mówiącym, jak buddyzm stał się rządzącą teokracją w Tybecie, że był to podbój dokonany wyłącznie metodami politycznymi i poprzez przekonywanie. (…)

Ta oficjalna wersja przekonuje nas, że buddyzm stał się teokracją w Tybecie poprzez pokojowe przejęcie władzy nad sercami i umysłami dzikich, wojowniczych, niewykształconych ludzi, którzy nie wyznawali żadnej wiary.

Otóż, tak nie było. Rośnięcie buddyzmu w siłę to historia równie krwawa, jak dzieje kościoła katolickiego. Kalaczakra nie ma nic wspólnego z wprowadzeniem buddyzmu do Tybetu. Ci-lu-pa, historycznie bramiński chłopak, nauczał Kalaczakry jako narzędzia hinduizmu w Indiach w roku 966 n.e. Ten bramiński chłopak nauczał hinduskich buddystów Na-ro-pa swojego chronologicznego układu i ostatecznie wprowadził się do Tybetu dopiero po 1486 latach w stosunku do czasu, jaki jest podawany w cytowanej powyżej propagandzie buddyjskiej. Z kolei buddyzm stał się oficjalną religią Tybetu zaledwie 400 lat temu. To niezbyt długi okres czasu w porównaniu z innymi rządami. (…) Jeśli te fakty z oficjalnej historii buddyzmu są nieprawdziwe, to czy my, ludzie Zachodu, nadal powinniśmy bezkrytycznie akceptować jego ckliwe historie i to bez żadnych potwierdzających je dowodów?

RELACJA Z PIERWSZEJ RĘKI

Pierwsze wątpliwości (…) zrodziły się we mnie po spotkaniu z bardzo leciwą Tybetanką, panią Kushog. Była to pozbawiona praw obywatelskich szamanka z prowincji Kham, która 60 lat temu, jeszcze przed chińską okupacją, uciekła przed prześladowaniami buddystów, zostając uchodźcą. Zbiegła do Kaszmiru, a następnie do Australii. Opowiedziała mi, jak wyznawcy autochtonicznej religii, którą nazywała czasami Dong-ba, byli więzieni i masowo żywcem obdzierani ze skóry przez buddyjskich mnichów i jak ich skóra była wieszana i suszona na ulicach Lhasy.

(…) Pani Kushog opisała czasy, kiedy byli piśmienni, uczyli dzieci zamożnych rodziców, byli matematykami, skrybami, naukowcami, astronomami, chronografami, historykami, wróżbitami, publicznymi celebrantami, psychiatrami i uzdrowicielami. Ich zadaniem było przywracanie naturalnej równowagi w kręgu życia i czasu (inaczej niż w Kalaczakrze, która byłą importowaną z Indii religią), ilekroć coś ulegało wypaczeniu. Doradzali w sprawach prawnych, rolnictwa, architektury i stylu, który na zachodzie nazywamy feng shui. Ich patronami często bywali miejscowi notable. Im lepszy był szaman/szamanka, tym wyżej postawionemu dostojnikowi służył, ale był też za odpłatnością dostępny dla zwykłych obywateli. Pani Kushog stwierdziła, że buddyści, tak jak szamani, również pobierali opłaty za swoje usługi i to znacznie większe, ponieważ musieli utrzymać cały klasztor a nie tylko siebie samych. Twierdziła przy tym, że wcale nie byli tacy skuteczni, jak się sądzi. Na przykład jeśli para chciała się pobrać, musiała zapłacić głównemu lamie. Nie tylko musieli go gościć i karmić w trakcie wielodniowej uroczystości, ale nakładano też na nich obowiązek żywienia i goszczenia wszystkich członków jego klasztoru. Ze zrozumiałych względów było to bardzo ciężkie brzemię, natomiast w przypadku szamana było to znacznie bardziej ekonomiczne. (…) szamani byli traktowani jak konkurencja w interesach, w związku z czym buddyści szerzyli pogłoski, że szamani są źli i że pomagają im demony. W końcu udało się im wszystkich tak zastraszyć, że nikt nie sprzeciwiał się tępieniu szamanów, mimo iż byli oni powszechnie uważani za ludzi o dobrym sercu i szanowani. (…) masowe prześladowania szamanów powtarzały się wielokrotnie w XVI wieku. (…) w wyniku tych prześladowań wielu szamanów udawało, że się nawrócili na buddyzm, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo. Inni odkryli, że ta nowo wygenerowana bojaźń przed nimi daje im pewną ochronę i zaczęli odgrywać rolę potężnych czarodziei, których lepiej zostawić w spokoju. Jednak to wszystko nie pozwoliło im żyć w spokoju.

HISTORYCZNA NIETOLERANCJA I BANICJE

W przeciwieństwie do głoszących tolerancję, miłość i wyrozumiałość doktryn buddyzmu rok 1577 był świadkiem pierwszego antyszamańskiego edyktu wydanego przez mongolskiego Chana pod naciskiem buddystów. Od tego momentu zaczęły się prześladowania szamanów. Więcej danych o oskarżeniach szamanów można znaleźć w Mongolii niż w Tybecie. Ponieważ nauczycielem Altan Chana był trzeci Dalaj Lama i to on zachęcał go do wydania tego edyktu, nie ma wątpliwości, że takie same szykany miały miejsce w Tybecie.

Kalaczakra Tantra zawiera opowieść będącą odbiciem historii wygnania z Tybetu pani Kushog. Pierwszy król Kalki, Mańdżuśri, głosił Kalaczakra Tantrę swoim poddanym w dopiero co nawróconej na buddyzm „Śambhali” (może to być inne miejsce od pierwotnej „Śambhali” opisywanej w hinduskich „Wedach” przez innych przedbuddyjskich autorów). (…)

BUDDYJSKIE DZIECIOBÓJSTWA, CZARNA MAGIA, UROKI ŚMIERCI I KANIBALIZM

Buddyzm zawiera koncepcję głoszącą, że godnym uczynkiem jest oczyszczanie świata z ludzi, którzy w przyszłości mogą okazać się źli. Padmasambhawa, założyciel tybetańskiego buddyzmu, przytacza przykład mówiący, że w dzieciństwie zabił chłopca, który zgodnie z jego przewidywaniami miał w przyszłości dokonać wstrętnych uczynków. Owo zło i wstrętne uczynki są interpretowane przez lamów jako akty pozabuddyjskiego szamanizmu (to znaczy niezgodne z buddyjskim szamanizmem) i pozabuddyjskiej magii. Kiedy rozmawiałam z zachodnimi lamami o tej przerażającej koncepcji, odnosząc ją do głoszonego oświecenia, okazało się, że ci rzekomo pełni współczucia i czcigodni nauczyciele mają zawsze tę samą zaprogramowaną odpowiedź: „Przecież szamani i wyznawcy bon-po byli źli i zasługiwali na to”. Ta odpowiedź wstrząsnęła mną, kiedy usłyszałam ją po raz pierwszy, jako że byłam przekonana, iż buddyści uważają, że nie ma ludzi złych, a jedynie nieoświeceni.



na zdj. - Licząca sobie 400 lat małych rozmiarów ludzka skóra, prawdopodobnie dziecka, znajdująca się w tantrycznej komorze Klasztoru Bhutańskiego przy drodze między Mendangiem a Tongsą, pochodząca prawdopodobnie z czasów pierwszego antyszamańskiego edyktu.

Ze świeckich źródeł mamy doniesienia mówiące, że buddyjski rząd Tybetu obdzierał ludzi żywcem ze skóry jeszcze w roku 1912. Są również cieszące się obecnie złą sławą listy prezentowane na Wystawie Tybetańskich Zabytków Społecznych i Historycznych w Pekińskim Pałacu Kultury Narodów razem z amputowanymi kończynami, zdartymi z ludzi skórami i przyrządami do tortur. Jeden z wystawionych tam listów zwraca szczególną uwagę. Czytamy w nim:

„Rab Ge: Buddyjska ceremonia odbędzie się tutaj. Potrzebujemy mięsa, serc i krwi wszelkich zwierząt, czterech ludzkich głów, wnętrzności, czystej krwi, mętnej krwi, ziemi z ruin, krwi menstruacyjnej wdowy, krwi trędowatego, wody artezyjskiej, ziemi uniesionej przez wir powietrzny, jeżyn rosnących w kierunku północy, psich i ludzkich ekstrementów oraz butów rzeźnika. Wszystko to należy przesłać 27. do Ceczichangu. Ceczichang 19″.

Nikt nie wątpi w autentyczność tego tekstu. Buddyści utrzymują, że to wszystko było pobierane ze świeżych zwłok. Ostatnio znaleziono inne listy o podobnej treści zawierające zamówienia na bardzo duże ilości części ludzkich ciał potrzebne do odprawiania rytuałów. Trudno wyobrazić sobie, w jaki sposób ze świeżych zwłok ludzi, którzy zmarli w naturalny sposób w tym samym czasie, można zebrać tak dużą ilość części ludzkich ciał.



na zdj. - Powiewające ludzkie skóry pochodzące z tybetańskich klasztorów.

Wydaje się, że oskarżenia pani Kushog potwierdzają fragmenty „Hevajra-tantry”: „Po oznajmieniu intencji guru i znakomitych osobistości… odbyć rytuał zabicia z ilością jednego, który nie wierzy na nauki Buddy i jest krytykiem guru i Buddy. Taką osobę należy wyeliminować, przedstawiając ją jako istotę do góry nogami, wymiotującą krwią, trzęsącą się i ze zmierzwionymi włosami. Należy wyobrazić sobie palącą igłę wchodzącą w jej plecy. Następnie w wyniku wyobrażenia sylaby symbolizującej ogień w jej sercu zostaje ona natychmiastowo zabita”.

„Guhysamajatantra” również instruuje jak zadawać zabójcze rany oponentom buddyzmu. „Osoba rysuje mężczyznę lub kobietę kredą lub węglem drzewnym, lub czymś podobnym, po czym przedstawia siekierę w ręku i sposób, przy pomocy którego zostaje poderżnięte gardło. Kiedy już urok zostanie w ten sposób rzucony na wroga, można go otruć, zniewolić lub sparaliżować”.

Podobne zalecenia można znaleźć w Kalaczakrze Tantrze, która zaleca adeptowi mordowanie tych, którzy gwałcą nauki Buddy, przy czym instruuje, aby czynić to ze współczuciem.

(…) w „Guhyasamajatantrze” zawarta jest jeszcze jedna zachęta, która mówi, że zniszczenie czarodzieja pozwala wiernemu tantrze przejąć jego moc i stać się półbogiem. Używanie szczątków zniszczonego oponenta w charakterze rytualnych utensyliów lub zjedzenie jego ciała ma podobno jeszcze bardziej wzmocnić ten efekt. „Później należy wykonać z jego ciała pigułki, których spożywanie daje, między innymi, siddhi [moc/zdolności paranormalne] „chodzenia po niebie”. Takie pigułki są w rzeczywistości rozprowadzane do dzisiaj. Szczególnie poszukiwana jest krew z serca. Czaszka zabitego… również posiada własności magiczne”.

„Zagajnik Rozkoszy” jest rytuałem pochodzącym z tradycji Budhist Kagyutpa Chod, której reguły są rozprowadzane na płytach CD za pośrednictwem strony internetowej tibetan-institute.org/. W ramach tego rytuału wyznawcy kolekcjonują (mam nadzieję, że tylko w wyobraźni, aczkolwiek nie jest to jasno powiedziane) starych mężczyzn, kobiety i dzieci, obdzierają ich żywcem ze skóry, ćwiartują, a następnie układają w stosy w rytualnym stylu. Tego rodzaju praktyki byłyby traktowane na Zachodzie jako najczarniejsza magia. Ludzie, którzy składają ofiary z dzieci, praktykują czarną magię z zamiarem zabijania i zjadania swoich ofiar, są osadzani w więzieniu jako kryminaliści, którymi zresztą są. Potoczne wyobrażenie, że buddyści są pacyfistami i dążą do oświecenia wszystkich istot, jest zwykłą hipokryzją, jeśli spojrzymy na to w kontekście tych zbrodniczych praktyk.

KONFLIKT Z BON-BO

Szamanów nie należy mylić z bon-po. Szamani pochodzą z okresu pierwotnych wierzeń religijnych i żyli we względnej zgodzie z późniejszymi bon-po, którzy pojawili się w wyniku wymieszania miejscowych wierzeń z chińskim taoizmem. Bon-po założyli w Tybecie klasztory na długo przed przybyciem buddystów.

Historycznie pierwszym królem Tybetu, który zaakceptował buddyzm, był Khri Srong-Ide’ti-btsan (Chrisrong Detsen). Został on nawrócony na buddyzm poprzez swoją chińską żonę, która była zdeterminowana wprowadzić tę religię w swojej nowej ojczyźnie.

W roku 778 n.e., niedługo po przybyciu do Tybetu Padmasambhawy, król ten zorganizował publiczną dyskusję między bon-po, miejscowym tybetańskim zakonem, a buddystami, którzy próbowali zakładać swoje pierwsze klasztory. Budowa klasztorów była kosztowna, zaś ludzie w ogóle nie wspierali nowej religii. (…)

Istniejące klasztory bon-po ulokowane były w miejscach o wysokiej energii. Żona króla Chrisrong Detsena chciała, żeby założył on w tych miejscach klasztory buddyjskie, aby w ten sposób porazić starego ducha. Król wystąpił z planem, w rezultacie którego nastąpiły prześladowania bon-po, którzy opisali je następująco:

„Powiedziane jest, że buddyjscy mędrcy przekonująco pokonali [w debacie] bon-po, co pomogło królowi w pozbyciu się ich. W rezultacie zaczął prześladować bon-po. Zebrał wszystkich kapłanów bon-po razem i dał im do wyboru: albo zostaną buddyjskimi zakonnikami, albo płacącymi podatki zwykłymi obywatelami. Jeśli nie zaakceptują żadnej z dwóch opcji, będą musieli opuścić kraj… Zagroził również, że straci tych, którzy z buddyzmu… przeszli na bon… Mówi się, że wiele mniejszych klasztorów bon-po zostało zniszczonych, a inne przeszły w ręce buddystów”.

W ten sposób buddyści uzyskali pierwsze klasztory bez ponoszenia kosztów przez króla, po prostu kradnąc je bon-po.

„W rezultacie wielu bon-po publicznie przeszło na buddyzm, jednak większość z nich wolała wygnanie. Pochowali swoje święte księgi (które stały się zakazane i polecono je spalić) w niedostępnych dla ludzi króla miejscach – w górach, w wąwozach, a nawet w klasztorach niczego nie podejrzewających mnichów buddyjskich. Chodziło o ocalenie tych tekstów dla przyszłych pokoleń. Odkrycie w późniejszych wiekach tych skarbów literatury odegrało wielką rolę w odtworzeniu kanonu bon-po. (…) Królowi Chrisrong Detsenowi nie udało się całkowicie zniszczyć religii bon. (…)”

WSPÓŁCZESNY BUDDYZM – NIETOLERANCJA, PRZEŚLADOWANIE MNIEJSZOŚCI I ŁAMANIE PRAW CZŁOWIEKA

Te zbrodnicze nawoływania w imię religii lub w oparciu o ugruntowaną opinię głoszącą, że pewne odłamy społeczeństwa są z gruntu złe, są nam na Zachodzie doskonale znane z opisów liczących sobie 400 lat katolickich polowań na czarownice, a bardziej współcześnie z holokaustu zafundowanego nam przez nazistów.

W podobny sposób łamane są przez buddystów prawa człowieka w Dharamsali (miasto w zachodniej części indyjskiego stanu Himaćal Pradeś, w którym od 1959 rezyduje Dalaj Lama po opuszczeniu Tybetu zajętego przez Chiny – przypis red.) i w innych częściach świata w stosunku do wyodrębnionej ostatnio z ich społeczności szamańskiej sekty o nazwie Buddyści Shugdena. (…)

Czternasty Dalaj Lama orzekł, że buddyjski kult Shugdena jest „bałwochwalstwem” i „nawrotem do szamanizmu”. Znowu mamy do czynienia z hipokryzją kryjącą się w słowach przywódcy religijnego, który specjalizuje się, bardziej niż kto inny, w oddawaniu czci wizerunkom różnych bóstw, zapożyczonych zresztą z praktyk szamańskich.

Przywódca tej buddyjskiej sekty został oficjalnie ogłoszony „wrogiem ludu”.

Wygląda na to, że wydany w 1577 antyszamański edykt wciąż jest traktowany poważnie przez obecnego Dalaj Lamę.

Wyznawcy Shugdena stali się ofiarami prawdziwego polowania na czarownice. Oskarżają oni Dalaj Lamę o rażące gwałcenie praw człowieka oraz prawa do wolności wyznania i nie wstydzą się porównywać go do chińskich wojsk okupacyjnych i katolickiej inkwizycji. Mówi się, że domy należące do członków tej sekty zostały nielegalnie przeszukane przez zamaskowanych opryszków, którzy zaatakowali następnie ich bezbronnych mieszkańców. Wizerunki i ołtarze opiekuńczego boga zostały rozmyślnie spalone i wrzucone do rzek.

Wyznawcy Dorje Shugdena utrzymują, że sporządzono ich listy i traktuje się ich jako „wrogów ludu”. Ich zdjęcia i zdjęcia ich dzieci są rozwieszane w miejscach publicznych i utrudnia się dostęp ich dzieciom do szkół publicznych. Z całą pewnością nie jest to zachowanie, którego należałoby się spodziewać po członkach globalnej społeczności, która głośno manifestuje swoje współczucie dla innych, niestosowanie przemocy, dążenie do oświecenia i zarazem potępia inne rządy, które nie postępują zgodnie z tymi zasadami.

W wyniku rezolucji Konwencji Tybetańskiego Cholsumu, która odbyła się między świadkami oskarżeń kierowanych pod adresem Chin przez rząd Tybetu na wygnaniu. Wyznawcom Shugdena zakazano odbywania podróży za granicę, pobierania emerytury, odmówiono pomocy państwa dla dzieci, a także zasiłków z zakładu ubezpieczeń społecznych. Rezolucja zakazuje Tybetańczykom czytania pism sekty i wzywa do ich spalenia. Oskarżenia są bardzo podobne do zarzutów kierowanych przez tybetańskich buddystów pod adresem chińskich najeźdźców w odniesieniu do ich religijnej nietolerancji.

Jednak buddyjska nietolerancja wobec odrodzonych szamanów wydaje się być jeszcze większa. Wkrótce potem podziemna organizacja wojskowa o nazwie „Tajne Stowarzyszenie Niszczenia Wewnętrznych i Zewnętrznych Wrogów Tybetu” zagroziła zamordowaniem dwóch młodych kontynuatorów rodu, lamów Kyabje Trijang Rinpoche, który miał wówczas zaledwie 13 lat, i jedenastoletniego Song Rinpoche, którzy odprawiali obrzędy na cześć Dorje Shugdena. Grożono również śmiercią w programie szwajcarskiej telewizji, mówiąc: „…zniszczymy wasze życie i waszą działalność” (Swiss Television, SF1, 6 stycznia 1998 – przypis red.).

Jak na ironię, Trijang Rinpoche jest traktowany jako reinkarnacja zmarłego lamy, który wprowadził wcześniej czternastego Dalaj Lamę do kultu Shugdena jako jego nauczyciel. W ujawnionym dokumencie czytamy: „Każdego, kto przeciwstawia się polityce rządu, należy wyodrębnić, wystąpić przeciwko niemu i skazać na śmierć… Co się tyczy reinkarnacji Trijanga i Songa Rinpoche, jeśli nie zaprzestaną praktykowania Dhogyal [Shugden] i przeciwstawiania się słowom H.H. Dalaj Lamy, nie tylko utracimy dla nich szacunek, ale ich życie i ich działalność odczują destrukcję. To jest nasze pierwsze ostrzeżenia”.

W czasie filmowania przez zespół zachodniej telewizji tybetańskich mnich, który współpracował z filmowcami, otrzymał następujące ostrzeżenie: „…za siedem dni będziesz martwy!” (Swiss Television, SF1, 6 stycznia 1998 – przypis red.).

Dharamsala wywiera ponadto silny wpływ psychologiczny na buddyjskie ośrodki na zachodzie i zakazuje im odprawiania rytuałów poświęconych Shugdenowi.

W Londynie, gdzie mieszka 3000 członków sekty, odbyły się demonstracje, w czasie których wysoko na głowni niesiono zdjęcia czternastego Dalaj Lamy wraz ze słowami: „Twoje uśmiechy czarują, twoje działania krzywdzą”. Określano go następująco: „bezlitosny dyktator, który uciska swój lud bardziej, niż robią to Chińczycy”.

Te stwierdzenia odnoszą się do tybetańskiego rządu na wygnaniu, który naśladuje metody działania rządu chińskiego, przy czym błędnie zacytowany dokument stanowi wystarczający powód do aresztowania wszystkich wyznawców Shugdena w Dehli i nielegalnego osadzania ich w więzieniu, mimo iż nie uczestniczyli w jakimkolwiek przestępstwie.

Tybetańskie podania mówią, że Dorje Shugden, „Siewca Gromu”, obejmie sukcesję po Pe-Harze jako głowa wszystkich „Jig rten pa’i srung ma”, gdy osiągnie rangę pozaziemskiej boskości. Być może ten ostatni politycznie manewr i gra o wpływy wewnątrz tybetańskiego buddyzmu wynika z obawy niektórych o utratę dotychczasowego statusu z powodu tej legendy. (…)

Autor: De She D’Montford
Tłumaczenie: Jerzy Florczykowski

Źródło: „Nexus” nr 5 (43) 2005



ciekawe czy znajdą się jacyś emo buddyści, którzy będą próbować obronić tą religię, która niczym nie rózni się od innych

Dziewięcioro dzieci

no_co_Ty2012-07-24, 11:17
Głupie pytanie- przecież to logiczne co ich do tego skłoniło.

Bałnsujdziwko • 2012-07-24, 11:18   Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (46 piw)
Typowi mieszkańcy USA co sie dziwić

nazwa piosenki

k................3 • 2010-08-27, 23:05
przeglądam dzisiaj YouTube i natrafiłem na coś takiego



L................r • 2010-08-29, 15:21   Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (36 piw)
"wooooooooooooow, ale go zgasił, woooooooooow, wrzucę to na sadola, ale najpierw pokażę swój talent w paincie"

---> twoja mina kiedy się podjarałeś tym sucharem.

Tam znajdziesz Boga żywego...

r................n • 2010-06-17, 15:09


Bijcie pokłony i całujcie ręce tych świątobliwości,
ludu ciemny i prostaczy,
uwielbiajcie Wasz ukochany
Kościół Rzymsko-katolicki
z siedzibą w Watykanie,
ciemnoto !

Niewierni, klęknijcie przed majestami jego świątobliwościami, prostaki !
peter_peter • 2010-06-17, 16:57   Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (27 piw)
Jak bardzo trzeba mieć nasrane w głowie, żeby całować po rękach przedstawicieli firmy, która łupi nasz biedny kraj od dziesiątek pokoleń?! (jeszcze kurw@ po lasce mogły zrobić tym opasłym skurwielom!)

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.

Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na rok. 6,50 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem