To jest tradycja znana prawie na całym świecie, nie tylko Polacy klaszczą! Ale lepsze klaskanie niż modlitwy na głos, wygłaszane przez pół lotu! A tak miałem jak wracałem z Doncaster. Czekaliśmy na odprawę. Za oknami było widać lądujący samolot, którym my za chwile mieliśmy lecieć. Podczas lądowania ptak się w silnik wpierdolił - ale samolot wylądował bez większych problemów. Niestety lot został opóźniony o kilkanaście godzin. Miał być zastępczy samolot, ale nie było. I przysłali mechaników do naprawy tego. Przerażenie u moherków, że tym samym samolotem będziemy lecieć, który miał usterkę było kurwa kolosalne. Połowę drogi leciało na głos Zdrowaś Maryjo. Aż stewardessa poprosiła o niestraszenie pasażerów i modlitwy w ciszy. To jakbyś leciała i w kółko słyszała allah akbar przed rozpierdoleniem się! Więc zdecydowanie wole kurwa klaskanie przy lądowaniu
I powtarzam nie tylko Polacy klaszczą! No i nie wszyscy klaszczą