Upierdolony obiektyw podróżniczej blogerki
Już Wam sczyszcze
Obiecałem sobie, że nie będę blogowo angażował się w tematy polityczne i społeczne za bardzo, ale muszę się wypisać zanim wewnętrznie eksploduje. Wszystkich, których sam temat mojego dzisiejszego bloga oburzył, uraził i na bank sprowokował… ochłońcie. Nie będzie tutaj pisania o homoseksualizmie, całej tej współczesnej propagandzie i tak dalej. Będzie o dziwnej modzie, która ogarnęła świat, będzie o hipokryzji i uprzedzeniach. Nie będę silił się na piękną składnie i wyważoną konstrukcję każdego zdania, aby przypadkiem kogoś nie urazić. Napiszę wprost.
Dziś w nocy na gali UFC w pojedynku wieczoru zmierzyli się Lyoto Machida i Romero Palacio. Wygrał ten drugi po pięknych łokciach w parterze. Tyle jeżeli chodzi o stronę sportową, bo falę nienawiści względem swojej osoby Kubańczyk rozpoczął w wywiadzie po walce, kiedy to skrytykował decyzje rządu USA, która zezwoliła na małżeństwa homoseksualne na terenie całego kraju. W prostych słowach, w głównej mierze wynikającej ze słabej znajomości języka angielskiego, „Soldier of God” powiedział, że Pan Jezus nie był Gejem. I nagle wrzask, krzyk, panika, ale jak to?! Ktoś miał czelność publicznie skrytykować środowiska gejowskie? Decyzję rządu? Ktoś miał czelność powiedzieć swoje zdanie, w dobie wrzucania na fejsbuczka tęczowych awatarów? To jest dla mnie hipokryzja. Głównie wynikająca z tego, że gdy kilka tygodni temu Conor McGregor opowiedział się za małżeństwami homoseksualnymi, to jakoś specjalnie nikt oburzony nie chodził. Obaj Panowie wyrazili swoje zdanie. Ponoć Ameryka to wolny kraj, tak jak Polska ale widać, że posiadanie innego zdania niż ogół społeczeństwa jawi się obecnie jako jakaś dewiacja, jak piętnowany do potęgi przejaw homofobii, napaść na mniejszość, zdradę stanu i pewno narażenie się na oplucie przez ubranego w tęczowe barwy Pana z warzywniaka. Ludzie proszę was… Dlaczego mam wrażenie, że jakikolwiek głos sprzeciwu w sprawach środowisk gejowskich, to z miejsca przypisanie łatki katola, faszysty, prawicowca i zwykłego chłopka ze wsi. Przerabiamy temat klasyfikacji społecznej co roku, przy okazji Marszu Niepodległości. Jak wywieszam na balkonie flagę, a robię to przy okazji ważnych dla historii Polski wydarzeń, to widzę ten wzrok ludzi przechodzących ulicą. Wzrok, który mówi „TY FASZYSTO”. Nosz kurwa. Mając odmienne zdanie od całej watahy nagle spada mój iloraz inteligencji? Staje się z miejsca osobą o ograniczonym umyślę i zamkniętych horyzontach?
Zanim w komentarzach rozpęta się cała dyskusja w tym temacie proszę o naprawdę przeczytanie ze zrozumieniem sedna bloga. Ja nie mam problemu ze środowiskami homoseksualnymi. Wśród moich znajomych mam ich wielu, a za niektórych, niektóre… skocze w ogień. Małżeństwa gejowskie? Pewnie. W czym ma to komu przeszkadzać? Mój kolega, gej, wytłumaczył mi to w prostych argumentach, które ja zaakceptowałem z miejsca. Nie godzę się natomiast na adopcję dzieci przez pary homoseksualne. Argumentów też mam kilka Jestem człowiekiem tolerancyjnym ale nie głupim. Nie pozwolę aby media i społeczeństwo karmiły mnie jakąkolwiek propagandą. Mam komfort samodzielnego myślenia. Nie mam też żadnych sprecyzowanych poglądów politycznych. Jestem niewierzący. Mniej emocji, które próbują w nas pompować media, a więcej ludzkiej empatii. Miłości do drugiego człowieka, o ile ten na nią zasługuje. Nie ważne kolor skóry, gej czy nie, niski czy wysoki, gruby czy chudy. Szanujmy ludzi, którzy szanują nas.
Nastały czasy, gdy dyskusja o poprawności politycznej i tolerancji jest ważniejsza niż… marsz islamskich ekstremistów po Europę. Nie ważne, że ucinają głowy na środku miast, strzelają do turystów na plaży, czy masakrują publicznie dzieci, kobiety, bezbronnych. Chuj tam z tym, że w Syrii dziennie giną tysiące dzieci w religijnej wojnie. Chuj tam,że w Afryce fanatycy wyrzynają całe wioski, bo jej mieszkańcy wyznają innego boga… ważne aby krew tych ludzi nie zachlapała nam tęczy na placu Zbawiciela…
Media w Europie realizują sześciopunktowy plan ekspansji kulturowej miłośników wielofunkcyjnego odbytu, opisany w kultowej dla tychże miłośników książce z lat 1980-tych. Wiem, bo słyszałem na ten temat wywiad w radio Warszawa, podczas golenia. Ostatnim puntem planu jest wściekły atak na przeciwników promocji wielofunkcyjnych odbytów, trzeba ich pokazywać jako oszołomów, odbytofobów itp.
Statystycznie miłośników wielofunkcyjnego odbytu jest 2 procent. W Amsterdamie 4 procent. Ale jakimś zrządzeniem losu tacy miłośnicy pojawiają się w prawie każdym filmie kręconym w Hollywood, co ma pokazać maluczkim, że takie związki, są dobre, a normalna rodzina, gdzie jest tata i mama to staroświecka patologia.
Ale wracamy do demografii i siły gospodarek. Kraje które są źródłem propagandy wielofunkcyjnego odbytu są w odwrocie. Europa jest w potężnym demograficznym kryzysie, a z penetracji odbytu nie będzie więcej dzieci. W Kalifornii już głównym językiem jest hiszpański, co oznacza silny wzrost wpływów kościoła katolickiego w tym stanie, bo Meksykanie to praktykujący i tradycyjni katolicy. Mamy dynamiczny wzrost populacji tam, gdzie model rodziny jest tradycyjny, w Azji i w Afryce. A mój kolega z Atlanty ostatnio wyjaśnił mi, że tradycyjni Republikanie zmasakrowali Demokratów w wyborach lokalnych w skali bez precedensu w historii Ameryki. Sami Amerykanie odrzucają obyczajowe lewactwo promowane przez Demokratów, oraz cytuję kolegę z Atlanty – socjalizm promowany przez Buraka Bambo – czyli tamtejszą antyreformę ochrony zdrowia.