Od prawie 2 lat mam wrażenie, że twórcy tych "obostrzeń" mają z tego wszystkiego pompę. Robią między sobą zakłady o to kto wymyśli coś głupszego i przekona do tego ludzi, a potem śmieją się do rozpuku widząc roztrzęsionych emerytów jeżdżących po pustej wiejskiej drodze rowerem w masce (o ile tak można nazwać noszoną przez rok brudną szmatę), ludzi w przyłbicach w jednym samochodzie, albo kolejki po szczepionkę którą można już chyba śmiało nazwać "placebo" bo w zasadzie nie wiadomo przed czym chroni i jaka jest jej skuteczność skoro w przeciągu roku mówi się już o 4 dawce, a ludzie jak chorowali tak "chorują" - co ciekawe niektórzy nawet czasem umierają pomimo zaszczepienia liczbą x-dawek
Gdyby zniesiono jakiekolwiek testy to nagle by się okazało, że nie ma żadnej epidemii.