395
Na poboczu drogi stoi zakonnica i próbuje złapać autostop. Deszcz pada, piździ jak cholera, więc w końcu zatrzymuje się przy niej wyjebane, czerwone porsche.
Za kierownicą siedzi piękna, odpicowana czterdziestolatka w futrze z norek i drogiej biżuterii.
- Czy może mnie pani podwieźć do klasztoru, który znajduje się kilka kilometrów dalej? - pyta zakonnica.
- Oczywiście, proszę wsiadać.
Zakonnica wsiadła i samochód ruszył. Siedzi, rozgląda się po samochodzie, patrzy na kobietę aż w końcu pyta:
- Przepraszam... Skąd pani ma taki piękny samochód?
- Aaa, to prezent od mojego bogatego kochanka z Włoch. Dostałam też od niego ferrari i lamborghini, tym jeżdżę tylko na zakupy.
- Aha, aha...
Przejechały chwilę w ciszy.
- A proszę mi powiedzieć, skąd ma pani takie piękne futro?
- Aaa, to od drugiego kochanka, rosyjskiego milionera. Dostaję od niego takie futro co tydzień.
- Aha, rozumiem... A proszę mi powiedzieć, skąd ma pani taki piękny naszyjnik?
- Aaa, to dostałam od mojego męża, który jest właścicielem wielkiej fabryki i bardzo mnie kocha.
- Aha, rozumiem...
Samochód wreszcie podjechał do klasztoru. Zakonnica podziękowała i udała się do swojej celi. Siedzi, patrzy długo w ścianę, aż w końcu słyszy pukanie do drzwi.
- Kto tam? - pyta zakonnica.
- Ksiądz Jan.
- W dupę sobie wsadź te swoje czekoladki.
Jak za suche to wpizdu z tym, a jak było to po tagach tralalala.
Za kierownicą siedzi piękna, odpicowana czterdziestolatka w futrze z norek i drogiej biżuterii.
- Czy może mnie pani podwieźć do klasztoru, który znajduje się kilka kilometrów dalej? - pyta zakonnica.
- Oczywiście, proszę wsiadać.
Zakonnica wsiadła i samochód ruszył. Siedzi, rozgląda się po samochodzie, patrzy na kobietę aż w końcu pyta:
- Przepraszam... Skąd pani ma taki piękny samochód?
- Aaa, to prezent od mojego bogatego kochanka z Włoch. Dostałam też od niego ferrari i lamborghini, tym jeżdżę tylko na zakupy.
- Aha, aha...
Przejechały chwilę w ciszy.
- A proszę mi powiedzieć, skąd ma pani takie piękne futro?
- Aaa, to od drugiego kochanka, rosyjskiego milionera. Dostaję od niego takie futro co tydzień.
- Aha, rozumiem... A proszę mi powiedzieć, skąd ma pani taki piękny naszyjnik?
- Aaa, to dostałam od mojego męża, który jest właścicielem wielkiej fabryki i bardzo mnie kocha.
- Aha, rozumiem...
Samochód wreszcie podjechał do klasztoru. Zakonnica podziękowała i udała się do swojej celi. Siedzi, patrzy długo w ścianę, aż w końcu słyszy pukanie do drzwi.
- Kto tam? - pyta zakonnica.
- Ksiądz Jan.
- W dupę sobie wsadź te swoje czekoladki.
Jak za suche to wpizdu z tym, a jak było to po tagach tralalala.