"bo praca to praca, tu nie ma kolegów"
Jak poznać frajera, który pierdoli na szefa między pracownikami, a chowa się przy zebraniu dotyczącym poprawy warunków? Wywołany do odpowiedzi stwierdził, że to my jesteśmy źli, że o chuj nam chodzi, że jest dobrze. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że dostał +50zł do premii, by zamknął ryj, i nagle udaje, że wszystko jest w porządku. "bo praca to praca, tu nie ma kolegów". Tak kurwa, z takimi ciotami się nie kumpluję. Autopsja, niestety. Udało się nam wywalczyć niewielką, ale poprawę, a do frajera nikt się nie odzywa. Bo on tu nie ma kolegów. Już. Nawet Jezus miał z takimi wszami kiedyś problem.