Zawsze rozbrajało mnie przy wycieczkach po sztolniach, że oprowadzający proponowali "przejście podziemną trasą niedostępną dla turystów" co miało nadać klimat grozy i pewne poczucie adrenaliny. W pewnym sensie słuszne, bo jak się przejścia nie zna to wiadomo, że żeby zapuścić się w takie miejsce trzeba je znać. Więc kiedyś, kiedy pracowałem jeszcze jako górnik (robiłem przebudowy chodników górniczych w kopalni miedzi, przechodziłem przez zawały na sztolniach m.in. na sztolni w zabytkowej kopalni uranu w Kletnie) to mialem okazje wejśc w kilka takich miejsc i zobaczyć to i owo. Wiecie co jest "najlepsze"? że ludzie czasami włażą w niektóre miejsca nie zdając sobie sprawy z zagrożenia. Niezabudowane górotwory, ociosy pozostawione same sobie, albo jakieś nawisy, które przez X lat się nie osunęły itp. Nie ujmuję Wam znajomości tematu absolutnie i fajną macie zajawkę, więc daję piwko, ale warto o tym pamiętać, że przechodzi się 50 razy w jednym miejscu a za 51 może byc różnie. W każdym razie 3 mam kciuki za Was, ale pamiętajcie, że natura to taka trochę kurwa
pozdrawiam