Moj ojciec opowiadal mi ze jak chodzil do szkoly pod stawowej to mieli jakas nauczycielke uwielbiajaca byc linijka po lapach z byle powodu, moj ojciec natomiast mial tego pecha ze byl mankutem <mam to po nim
> i ten fakt wystarczyl owej nauczycielce zeby tą linijka go oduczac pisania lewa reka. Pewnego razu moj ojciec nie wytrzymal i gdy ta brala zamach zeby kolejny raz przylozyc on zacisnal piersc przez co nauczycielka sama sobie przylozyla w dlon, ktora przytrzymywala jego zeby nie zabral gdzes na bok. ponoc od tamtej akcji babka juz ani razu nie uzyla linijki do tych celow