inver76 napisał/a:
Powtórzę jeszcze raz: ze śmierci należy żartować, ale nie śmierci dzieci - to jest szczególny przypadek, a kto nie zrozumie ten dostanie kurtutarny szczał w ryj od pana Zbyszka, starszego kerownika tej szatni.
Pan Zbyszek nie jest głupi i słowa nie powie. Zenek (młodszy kierownik) nadgorliwy był i kwiatki wącha.
W tym przypadku nie widzę różnicy, czy śmierć dziecka, czy dorosłego, bo raczej zamachowcowi bardziej zależało na ilości ciał niż ich jakości.
Wedle statystyk dziennie umiera około 19 tys. dzieci, a gro z nich marzyło zapewne o szybkiej i względnie bezbolesnej śmierci.
A śmiech... no cóż wiadomo kto się dzieci dorobił inaczej patrzy, itd, itp. ale idąc dalej tym tropem, zaraz zacznie się żal by z II WS się nie śmiać, bo dzieci ginęły. Brak tabu, to brak tabu.