grzyby-psylocyby to słabe w porównaniu do ayahuaski
to, że zazwyczaj osobniki o wyzszych wymaganiach intelektualnych poszukują wrażeń to już wiemy - szamani i wszelkiej maści wcześni więdzący czy kapłani czy potem tzw bohema artystyczna zasilała się zawsze wszelakimi narkotykami. Bajki dla dzieci jakoś same nasuwają pewne podejrzenia co do natury dragów spożytych przez ich twórców... Wilkołaki/wampiry to tylko taki zabobon, ale... pewne ludy pierwotne w tym berserkowie, wojownicy celtyccy mieli inicjacjęw postaci picia krwi ludzkiej i zwierzęcej, biegania noca w pełni nago lub pod okryciem wilczych skór, a do boju wprawiali się w "szał bitewny" - wszystkie te zachowania powodował wywar z muchomora czerwonego, używany przez wojsko jeszcze za wojen napoleońskich (strona rosyjska), dłuigo by opowiadać o innych specyfikach tudzież wielowiekowej tradysji ich wykorzystania, problem w dzisiejszych czasach jest taki, że wiedza o specyfikach jest, zakazy sztuczne są, a mimo to większośc eksperymentujących odziera je z sacrum zachowując się jak właśnie małpy na testach narkotyków - jeśli miały do wyboru narkotyk l;ub jedzenie zagładzały się na śmierć by tylo mieć zadowolenie. Żadne regulacje tudzież zakazy nie zadziałają , jeśli nie bedzie systemowej pomocy w nauce o działaniu, skutkach ubocznych, zagrożeniach oraz ewentualnych testów - dragi nie są dla nie do konca roziniętych umysłow oraz dla 10% populacjiuzależniających się nawet od słońca - nie karac a leczyć, nie straszyć a edukować, nie zakazywać a systemowo wydzielać np w aptece, przede wszystkim nieuchronnie karać nieprzstrzegających prawa oraz pilnować jako społeczeństwo praw przestrzegania (wyeliminuje się mafie i nieuczciwych sprzedawców i mimo pewnych problemów na początku sądzę możnaby dojść do poziomu kontroli jak z alkoholem i papierosami)