Opowiem historie kolegi szwagra ktory pare lat temu polecial do Egiptu.
Otoz Zdzisiek pojechal na wakacje z rodzina.
Wszystko fajnie hotel piekny,pogoda zajebista tylko jeden problem na lotnisku "zgubili" mu walizke.
I co tu poczac?
Wiec Zdzisiek cale 2 tygodnie przechodzil w jednych majtkach i koszulce (dopiero pod koniec wyjazdu kupil druga
)
I najlepsze w tym jest to,ze walizki nie zgubili na lotnisku tylko On najebany po wyjsciu z samolotu i udaniu sie do hotelu schowal ja pod lozkiem.
Znalazl ja dopiero jak mieli juz wyjezdzac
Szukali caly pokoj,dzwonili po lotniskach,konsulatach,ze walizki nie ma,ze mu laptopa zajebali a walizka lezala pod lozkiem...