Nikt się nikogo czepiał nie będzie a wręcz przeciwnie. Do pracy na karetce to chętnych nie ma a obecni są na wagę złota. Warto raz na jakiś czas posiedzieć sobie kilka godzin na lokalnym SOR, to potrafi wiele w głowie poukładać z jaka patologią ci ratownicy musza się mierzyć. Byłem, widziałem i nawet tym z Łodzi już wybaczyłem.
Jeżeli kierowca karetki miałby się tłumaczyć z interwencji, która mogła zapobiec wypadkowi, to jego przełożeni musieliby być pierdolnięci (wiem zdarza się to w tym pięknym urzędniczym kraju)
Przepisy jasno określają w jakich sytuacjach pojazd uprzywilejowany ma prawo użyć sygnałów dzwiękowych i świetlnych.
Niestety, kierowca karetki przekroczył uprawnienia za co przełożeni mogą lecz nie muszą mu kazać się tłumaczyć.
Kwestia przełożonego bo znam takiego który by powiedział dobra robota, inny powiedziałby że ma napisać wyjaśnienie i zrobilibymu postępowanko dyscyplinarne...
Takie czasy.
Dla kierowcy pogotowia ratunkowego, kufel dużego zimnego.