Wysłany:
2017-01-14, 11:35
, ID:
4811522
4
Zgłoś
Ciekawe, czy taka osoba popelniajaca brutalne i srednio natychmiastowe samobojstwo w momencie gdy juz jest za pozno nie mysli sobie "co ja najlepszego odjebalem?". Ciekawi mnie, czy lezac z urwanymi konczynami, bez szans na ratunek ze swiadomoscia zblizajacej sie, nieuniknionej juz zmierci spowodowanej wlasnym dzialaniem nie dochodza do wniosku ze jednak odrobinke ich ponioslo i blagaja w myslach jak tu wrocic czas o te kilkanascie sekund? Mam nadzieje, ze konajac zaluja bardzo. Tak bardzo, ze sam stan depresyjny juz bez obrazen moglby wywolac zawal.. Oraz ze boli jak jasny chuj. Bo przez takich pajacow psuja innym ludziom dzien.