dzieciaki zawsze tak robiły, prawda, trudno aby rewolucja obyczajowa bazowałą na czymś, co byłoby nieobecne w ludzkiej naturze, ale tak, jak napisał mój przedmówca, chodzi o skalę zjawiska, w którym ludzie chętniej wycagają telefon, niż pomocną dłoń
Boldrik napisał/a:
Jak to mówią czujesz się dobrze, czynisz dobrze. A po za tym to niektórzy wolą szorstką przyjaźń/koleżeństwo. I takie śmieszki heheszki są w takim gronie mile widziane.
to bardzo miła półprawda, którą chętnie powtarzają cymbały, w celu usprawiedliwienia swoich działań, ktore przyniosą korzyść teraz, a szkodę póżniej (czasem już nie im, tylko innym - tym lepiej)
jak zawsze, najlepsze wyjście to równowaga, umiejętność (i chęć!) przewidywania konsekwencji, na które trzeba być gotowym.
"ktoś płacze, aby ktoś mógł się cieszyć"
dobre samopoczucie nie bierze się z dupy, tylko z ciężiej pracy i wyrzeczeń, które nie są przyjemne - ale to dziś jakaś wielka tajemnica i kontrowersyjne TABU, którego głoszenie prowadzi do ostracyzmu ze strony oficerów prowadzących i idiotów, którzy im wierzą, że mogą cieszyć michę bez końca, bez wysiłku i konsekwencji.