Bardzo lubię lekkoatletykę, stąd znam całą prawdziwą historię: w US&A mieszkała babcia z Polski, była kiedyś na wycieczce w ZOO. Akurat była świadkiem gdy opiekunowie złapali w siatkę dwie małe małpki. Chłop wziął szpadel i pierdolnął jednej z małpek przez łeb, kobita zawołała "Co wy robicie?!" [po amerykańsku (bo umiała)], człowiek odpowiedział, że to małpy bliźniaki i że są bardzo agresywne i nic z nich nie będzie. Babcia z Polski powiedziała, że ma rękę do zwierząt i żeby się zlitowali nad drugą i dali jej pod opiekę. Tak się stało. Babka zabrała małpkę do siebie, następnie zamówiła pocztą lotniczą z Polski prawdziwy kabel od prodiża i prała małpę po pysku ile wlezie dzień w dzień. Gdy małpa trochę podrosła zaczęła uciekać przed kablem, uciekała tak szybko, aż babcia pomyślała, że sprzeda ją do reprezentacji. No i tak biega, tylko przed każdym biegiem trener musi wyciągnąć z torby sportowej babciny kabel i trochę postraszyć szympansa.
Angel napisał/a:
Nazwisko właściciela jest wypisane gdyby murzyn się zgubił. Z drugiej strony pewnie jet nr telefonu.
Tylko dziwne się wabi: puma
adresówka tzw.