ODkarzacz napisał/a:
Drugim największym problemem jest prędkość. Tylko jak tu niektórym wytłumaczyć, że kutasy wcale od tego nie rosną ? :/
Wczoraj. Trasa Błonie - Nowy Dwór Mazowiecki. Droga świeżo wyremontowana, długie proste odcinki, nawierzchnia równiutka. Można bez problemu ciąć 90-100.
Tymczasem na całej długości napierdolone od skurwysyna znaków ograniczeń do 60 (nigdzie nie odwołanych). Obowiązywały przed remontem i jego trakcie, teraz zapomnieli je zabrać. Żeby nie uprzejmość innych kierowców, wpierdoliłbym się na niebieskiego cwela z radarem, który zaraz zresztą zatrzymał normalnie jadącą 80km/h furgonetkę. W takich warunkach codziennie wytrzepuje cały bloczek mandatowy. Szacunek do policji mam, ale do policji drogowej - prawie żaden. A to już było zwyczajne, pojebane skurwysyństwo.
Nie musisz mi tłumaczyć, że kutas mu (smerfowi) od tego nie urośnie. Ani nasze bezpieczeństwo. Za to jego uśmiech i statystyki oraz wkurwienie kierowców - na pewno.
Zresztą, już dawno udowodnili, że to nasze chujowe drogi są problemem, nie prędkość. W Polsce, łamiąc przepisy prędkości i wyprzedzając, na drodze Gdańsk-Zakopane wyciągniesz średnio 65km/h. W Norwegii na takim samym dystansie wzdłuż kraju, jadąc w pełni przepisowo, osiągniesz średnio 85km/h. I co?