Miałem okazję obserwować to od drugiej strony przy okazji roznoszenia gazet w Irlandii. Miałem jeden upatrzony dom, gdzie wystarczyło delikatnie wsunąć gazetę by błyskawicznie zniknęła w całości. Chwilę później słychać było tylko darcie papieru i warczenie psa. Doszło do tego, że któregoś pięknego dnia wyrwał klapkę do wrzucania listów, razem z obudową i tkwiącą w niej gazetą