Jim_Carrey napisał/a:
Gardzę samobójcami.
E, to bardziej jest smutne.
Jasne, są ludzie, którzy się po prostu poddali, albo są wyjątkowo wrażliwi ("ciency psychicznie, jak wolicie) i schodzą przy byle przeciwnosci, bywa.
Ale nie ogarniam, jakim bólem dla kogoś musi być codzienna egzystencja, że decyduje się na picie wybielacza, czy te zabawy z nieudolnym wieszaniem, samopodpaleniem, lub cięciem żył, gdzie odchodzi się dość długo i mega boleśnie...