Kojarzę pięć lesbijek. Jedna chodziła ze mną do klasy w podstawówce i choć nigdy się nie lubiłyśmy, to obiektywnie muszę przyznać, że jest ładna, szczupła o ładnej facjacie (widuję ją czasem), druga, to jej partnerka. Kiedyś była śliczna (jako dziecko), dziś ścięta na krótko chyba robi za faceta w związku (taki typ, co to lepiej nie zadzierać). Trzecią tylko z widzenia kojarzę. Długo się zastanawiałam, czy to chłopak czy dziewczyna, aż mnie koleżanka oświeciła, bo chodziła z nią do gimnazjum. No i dwie dorosłe (po 40), z których jedna byłaby ładna, gdyby nie była gruba, a druga jest tylko gruba. Więc to różnie z nimi bywa.
Tą której płci nie mogłam rozpoznać też widziałam kiedyś z koleżankami, prawdopodobnie również homo. Jedna pamiętam, że była tak samo wystylizowana na chłopaka, a ze dwie były całkiem ładne.
Feministki są brzydkie, nie lesbijki.