Wędkarstwo, w kwestii technologii, poszło do przodu. Są wędki z włókna szklanego, świetliki, sygnalizatory brań, echosondy, chuje muje... (...)
Bambusowe elementy wędki, kupowało się samemu.
Do tego miedziane rurki, klej, dratwa i robiłeś wędzisko!
A jak jeszcze ktoś ze szwaben przywiózł ci najprostszy
kołowrotek Germina, to byłeś BOSS. Człowieku!
Choć moim zdaniem lepsze były polskie "Szczupak".
Zwłaszcza wypełnione towotem.
No chyba, że ktoś miau "spinning" i łaził z błystką nad rzekę.
Na okonie albo inne szczupaki...
Ech! Stare, dobre czasy...