Wysłany:
2023-02-14, 23:44
, ID:
6372751
19
Zgłoś
Eeee tam, mi raz boaska dwumetrowa uciekła z terrarium. Raz szukałem ją tydzień, to złapałem ją, jak wylazła w nocy do kuchni, a raz dwa tygodnie szukałem - okazało się, że kitrała się za wkładem kominkowym w zabudowie z pustaków. Jebane sprytne są. No ale kto nigdy nie zgubił węża niech pierwszy rzuci kamieniem.
Ten na nagraniu raczej dzikus, bo trochę rozrośnięty, jeszcze do tego ta straż, więc wątpię, by gość był proszony. To chyba molurus bivittatus, chociaż może reticulatus, cholera wie. Jak masz kilku silnych i w miarę odważnych kolegów obok siebie oraz nie śmierdzisz jak zwierz, to raczej krzywdy nie zdąży zrobić, no... może kilka żeber zdążyłby połamać, zależy ile by miał miejsca i czy by dobrze złapał.
Ja na ich miejscu bym wpuścił jakiegoś prosiaka czy kurę do pomieszczenia na ostatnią podróż i czekał, aż dojdzie do bliskich czułości. Wtedy sznurówkę za łeb, do wora, zanim się zorientuje i do jakiegoś minivana, by potem wypuścić na ogródku somsiada.
Takie smyranie się kijkami z niejadowitym wężem więcej strat przynosi, niż pożytku. Wąż się tylko wkurwi i zacznie szukać miejsca do spierdolki, rozwalając wszystko po drodze.
Edit: ej, kurwa, chwila. Tam były dwa. Możliwe, że kopulowały