Jeśli mówimy o definicji człowieka, w najbardziej naukowej formie człowieka definiuje się na podstawie DNA...
No i dobrze. Trzeba tylko pilnować, żeby w ich miejsce nie wleźli brodato-pejsaci, jebiący kozy i/lub śmierdzący czosnkiem.
Ja wypowiem się, jako absolwent szkoły katolickiej, wychowany w środowisku katolickim.
Tak naprawdę bydłem są członkowie tej rzymskokatolickiej sekty, która dominuje w naszym kraju. Cały czas się mówi, że "Kościół gwarantuje kręgosłup moralny" itd. Bzdura!!!
Według ich pojebanej sekty zbawieni nie będą co, co dobrze żyją, pomagają innym, unikają zła, ale ci którzy przyjmują te ich komunie na "mszach".
Nie wierzycie?
Dowód: https:// opoka. news/abp-gadecki-zycie-wieczne-jest-uzaleznione-od-spozywania-darow-eucharystycznych
(Usunąć spację po "https://" i "opoka.")
W podobnym tonie są utrzymane wizje jednej z ich ćpunek, Małgorzaty Marii Alacoque, która miała przekazać, że jak przez 9 pierwszych piątków miesiąca ktoś będzie jadł tę ich komunię, ten "nie umrze bez łaski".
Ta watykańska sekta toleruje każde, nawet najgorsze zbydlęcenie, jeśli tylko po nim nastąpi określony rytuał.
Katolicy są zwierzętami. Cieszę się, że prawdopodobnie już moje wnuki wychowywane będą w kraju wolnym od tej zdegenerowanej religii katolickiej (bo to nawet nie jest chrześcijaństwo). I nie kupuję argumentacji, że "w ich miejsce przyjdą muslimy" - przypomnę, że w Polsce to ten rzymskokatolicki syf najbardziej lobbował za przyjmowaniem imigrantów.
Często słyszę takie obawy ze strony katoli i się zastanawiam w jaki sposób muslimy albo żydy mieliby "wejść" na ich miejsce? Wystarczy ze Państwo pozostanie świeckie i nie pozwoli panoszyć się jakiejkolwiek religii. Nie zezwalać na budowę meczetów czy synagog i tyle. Nie wpuszczać zjebanych imigrantów.
Od kiedy katole są jakimiś naszymi "obrońcami"? Polskie prawo ich nie potrzebuje żeby się obronić przed pejsami czy turbanami
Z całym szacunkiem, kolega chyba odbierał edukację u innego źródła niż reszta. Definicjami co można nazwać "człowiekiem" a co nie zajmuje się filozofia, przy czym zależy to od z góry przyjętych założeń. Jeśli założymy że "człowieka" określa DNA, to rzeczywiście można wysnuć podobne wnioski, ale także inne. Przykłady? Proszę bardzo: bliźnięta jednojajowe: ilu to ludzi? A syjamskie (z dwoma głowami, dwoma ciałami jedną głową, dzielące część tkanki mózgowej etc). Czy nowotwór to też osobny człowiek, skoro ma odmienny genom? Co z szympansami? Są bardziej "ludźmi" od innych zwierząt? Jeśli tak, to w jakim stopniu, jeśli nie, to dlaczego? Do tego dochodzą jeszcze kwestje rasowe, ale to już puszka Pandory.
Niezależnie od przyjętych założeń zawsze pojawią się problemy oraz powody do debaty. Jedynie ktoś kto nigdy głębiej nie wgłębiał się w ten temat twierdzi że odpowiedź jest jednoznaczna, a nawet "oczywista". Przedstawiciele tego typu pozycji kierowani są najczęściej (wyjątku do tej pory nie napotkałem, a wierzcie lub nie, szukałem) powódkami ideologicznymi, fakty jedynie dopasowuje się na siłę, co jest totalnym przeciwieństwem metody naukowej.
Co do "etyczności" in vitro - szacuje się że jedynie 1/3 zapłodnionych heterozygot ulega zagnieżdżeniu. Tak więc nawet pomijając fakt że powstałe heterozygoty zyskują sam potencjał tworzenia zarodków w momencie sztucznego zapłodnienia, wszelkiego rodzaju rozterki natury etycznej uważam w najlepszym przypadku za nieuzasadnione (a przynajmniej takowego uzasadnienia nie znam). Tego typu problemy są (wyjątku znowu nie znalazłem) wynikiem przekonań typu "Bóg tak chciał", jednak stosując ten typ myślenia powinniśmy odrzucić każdą formę leczenia, czy nawet technologię jako całość. Bo gdyby "Bóg tak chciał", po co bluźnić kreując schronienia, uprawiać plony czy choćby rozpalać ogień?
Proponuję prosty eksperyment myślowy: jeśli dane przekonanie jest prawdziwe, jak powinno ono skutkować w pozostałych obszarach na które ma wpływ? Wówczas łatwo można wyznaczyć założenia, które można testować w świecie rzeczywistym, i to właśnie jest metoda naukowa. Świat nie jest prosty, a każdy kto wmawia że jest inaczej albo niewiele wie, albo chce coś wcisnąć. Przykro mi, ale takie są realia (ponownie, wyjątków nie znam, choć latami szukałem).
ale kościół katolicki podchodzi do innowacji, ba taka metoda in vitro taką też jest, z dużym dystansem, nie znamy do końca konsekwencji, metoda wprowadzona stosunkowo niedawno,
Często słyszę takie obawy ze strony katoli i się zastanawiam w jaki sposób muslimy albo żydy mieliby "wejść" na ich miejsce?
43 lata temu urodziła się pierwsza osoba z in vitro. W polsce pierwszy zabieg wykonano 34 lata temu.
Metoda stosowana od prawie pół wieku to dla kościoła innowacja ?
Kurwa, nie ma chyba lepszego dowodu na to jakim KK jest jebanym ciemnogrodem
też mam wysrane na takich jak ty,Ty serio myślisz, ze ja dla ciebie będę się starał wymyślać piękne eseje?
A ja się nie obawiam,
Ty tez się nie lękaj