Nie jeżdżę, bo po co jeździć skoro kuchnia mym domem? Takie smutne. True story.
Powiedz stanowczo mężowi: Od dziś koniec z obiadami, sprzątaniem, prasowaniem, budzeniem, robieniem zakupów, wychowywaniem dzieci.... albo kupisz mi ładne auto na miasto. Oczywiście głupi kutas nie weźmie tego na poważnie, więc spełnij te obietnice przez 2 tydonie. Po 10 dniach odbierasz swojego krążownika szos
BTW. ZAWSZE, ale to ZAWSZE, można zamienić śmiecia na lepszy model. Tak, jestem facetem, ale nienawidzę skurwieli - pseudo chłopaczków.