Do piszących, że taki system jest dobry:
Myślicie, że wybór tego czego chcemy się uczyć w pierwsxzych etapach edukacji jest dobry?
Co taki nastolatek może wiedzieć w kwestiach tego co naprawde chce w życiu i co mu będzie przydatne - gówno. Nawet ludzie po szkole średniej nie wiedzą i idą na jakieś badziewne kierunki typu europeistyka, dziennikarstwo, komunikacja społeczna, politologia itp.. (nawet ja sam dosłownie w ostatnim dniu wyboru zmieniłem całkowicie przedmioty maturalne, bo chciałem iść na dziennikarstwo i wybrałem historie wos i geografię, a zamiast tego wybrałem biologię, chemię i fizykę)
Moim zdaniem do 18 roku życia powinno być klepane na jak najwyżej możliwym poziomie wszystkie najważniejsze przedmioty - nazwałbym to "UMIEJĘTNOŚCIO-GENNE" polski, obcy (ze dwa) geografia, biologia, chemia, fizyka, technika, historia WSPÓŁCZESNA (a nie pierdolenie 1000 razy o babilończykach i egipcjanach) dużo w-fu, ekonomia z przedsiębiorczością, P.O., MATEMATYKA użyteczna, a takie przedmioty jak plastyka, historia starożytna, muzyka, i tysiąc innych pierdół jako dodatkowe, już nie mówiąc o religii ktora dla chętnych może być co najwyżej religioznastwem i tyle.
Po co?
Po to, żeby jeden z drugim miał zasób umiejetnosci potrzebych w zyciu, dopiero potem sie specjalizował na studiach, bo na studiach każda sesja i tak ma w sobie więcej wiedzy do zaliczenia niz matura,
A potem są takie kwiatki jak na przykład moja koleżanka ktora skonczyła magistra filologii angielskiej, pracowała pierwszy rok w szkole jako nauczyciel w gimbazjum i dzwoni do mnie, że na radę pedagogiczną musi frekwencje policzyc, a ona zapomniała jak sie te procenty liczyło, a ja jestem po studiach technicznych to napewno bedę umiał
Albo sprzed ponad 6 lat.. pierwszy rok, zbliża się pierwsze kolo z chemii nieorganicznej a kumpel... Ty stary, jak sie te reakcje z chemii robiło?
Dzisiaj w polsce (o ameryce nawet nie ma co wspominac, bo to dno i wodorosty, a studia wyglądają jak u nas kurs krawiecki) odchodzi się od starego systemu nauczania 8 klas + 4 średnie - a przecież własnie z tamtych czasów pochodzą pokolenia ludzi, wśród których ciężko znaleźć ludzi którzy nie znaliby tabliczki mnozenia czy podstawowych wzorów, robili błędy za błedem w piśmie. Teraz widzę młodsze pokolenia i garstka ludzi ambitnych tak naprawde nie ma co polegać na systemie edukacji, podręczniki do szkoły średniej napisane są językiem dla debili z dysmózgią, do tego stopnia, że ciężko mi było zrozumieć banalne rzeczy z tego zaplątanego języka. Ludzie którzy chcą coś umieć muszą się uczyć na własną ręke, taka jest smutna prawda. Jedną z ofiar padł brat cioteczny mojej żoy, którego podszkalałem do matury z chemii... otóż oberwał dosyć sporo na zadaniach otwartych, gdyż nie używał krok po kroku tych udebilnionych formułek jakich uczą w gimbazjum i lyceum, tylko tych, którymi ja się posługiwałem na studiach... dokładnie pamiętał jak erozwiazał zadania na arkuszu, odrazu porzyszedł do mnie, skrzyżowaliśmy jego rozwiązania z moimi i z tymi z onetu i wyszło 92%, a dostał 78.
Także nie widzę zbyt jasnych barw przed coraz to bardziej zmiejszaną i obniżaną edukacją polaków. Szkoda.