kreatywnakrowa napisał/a:
Ostatnio po przesiadce z hitlerowskiego sprzętu z logo gwiazdy użytkuję Renault Talisman.
Ja pierdolę.... Żeś do pieca dojebał jak Hans żydem w Treblince... Jak można tym SYFEM jeździć!? Toć to Laguna. Czemu zmienili nazwę z Laguna na Talisman? Bo Laguna II i III to był najgorszy syf, którego nie poleciłby nawet zdradzany mąż typowi, który dowalał mu rogi. Dlatego mój drogi zmienili nazwę z Laguna na Talisman. To tak jak z z fekalną, islamską zarazą na zachodzie unia nazywa eufemistycznie "uchodźcami". Dla mnie to są najeźdźcy, inwazja, a nie żadne matki z dziećmi. Tak samo Renault posłużył się dokładnie tym samym wybiegiem. Zmieńmy nazwę auta, którym zjebaliśmy sobie reputację na jakąś inną. Chyba nie masz na co pieniędzy wydawać, albo serwisant Twego auta jest Twoim najlepszym, najserdeczniejszym przyjacielem, że kupiłeś ulep, by jak najwięcej z nim czasu spędzać i odpocząć trochę od żony i dzieci. Pierwsze, co robię, zanim kupię jakąś droższą rzecz (auto, telefon, telewizor, komputer itp.) to robię rozeznanie (korposzczury mówią na to risercz). Wertuję internet, fora, pytam znajomych oraz obcych ludzi posiadających to, co chcę kupić, jak dana rzecz się sprawuje. Oczywiście, nie ma auta totalnie bezawaryjnego. Nawet stare samochody uchodzące za pancerne, robiące po 500.000-1.000.000 km bez większego wkładu finansowego będą przez ludzi obsmarowywane, że się jebią, pierdolą i że więcej stoi niż jeździ. Ale nawet w beczce miodu znajdzie się łyżka dziegciu. Ale Talisman!? Każdy wybiera to, co lubi, ale już z nie jednym gadałem, nie jedno czytałem. Nie jeździłem tym samochodem, ale rozmawiałem z OŚMIOMA posiadaczami tego auta oraz wertowałem internet, bo mój przyjaciel się napalił na niego (nie ukrywam, auto jest śliczne z zewnątrz). JEDNA osoba była zadowolona, jak Ty. Reszta, gdyby mogła, to wbiłaby dwójkę na skrzyni tego ulepa, położyła cegłę na gazie i wypierdoliłaby tego francuskiego szrota ze skarpy do jeziora. Garstka ludzi wypowiada się pochlebnie na temat tego auta. Cała reszta ma z nim jakieś problemy. A Ty wiedząc, że auto się jebie jak dziwka drodze krajowej i tak go kupiłeś. Albo nie masz rozsądku, albo masz za dużo czasu, albo za dużo hajsu i nie wiesz, co z nim robić. Mnie osobiście jebie, jakiej marki jeżdżę autem. Fiat, Renault, Volkswagen, Japończyk, pekińczyk, Niemiec, Amerykanin może być nawet samochód z Zimbabwiańskich Zakładów Motorowych, ale ma spełniać następujące warunki: ma się w miarę prezentować (multipla, Actyon, wszystkie przystępne cenowo Nissany [A FUJ!] odpadają), ma się nie psuć, mam w nim wygodnie podróżować (więc Łada Niva mimo, że jest udanym autem odpada), jego serwisowanie ma być tanie (BMW, Audi i ceny części z kosmosu - won!). Jakby Peugeot był bez awaryjny - jeździłbym. Jakby BMW było tanie i bezawaryjne - też bym jeździł. A Tak wybrałeś sobie prześliczną dziwkę z HIVem i cipką odgryzającą kutasa. Wszyscy dookoła mówią jej nie. Kilku kumplom udało się ją zaliczyć bez wenery i i z całym chujem, co nie oznacza, że Tobie się uda. Jak połowa ludzi w internecie pisze o tym aucie, że się psuje i jebie to chyba coś jest na rzeczy. Kupiłbyś np. na Allegro cokolwiek od kogoś, co ma 2000 komentarzy, z czego 900 negatywnych? Bo ja nie, no chyba, że z odbiorem osobistym, gdzie mogę przez kupnem towar obejrzeć.