Pewnie ktoś z rodziny podjechał bo koleś zadzwonił, że marznie na deszczu, a spuszczacie się, że nie wiadomo jak uczynny.
Akurat w UK parasol to towar bardzo liczny i parasolkę to na każdym kroku za funta znaleźć można, także taki akt można porównać do pożyczenia jakiemuś studentowi piątaka, coby miał jak wrócić do domu po imprezie. Więc jak dla mnie możliwe, że to zwykły akt dobroci.
No to nie wiem gdzie ty się wychowałeś, ale ja nikomu nie dałbym parasolki albo piątaka za darmo. Nigdy w życiu, choćby ktoś miał zdechnąć, to nie dostanie nic za darmo.
A ponoć to ja jestem Żydem
Dla mnie co innego dawać menelowi na alko a co innemu człowiekowi w potrzebie, tak samo zawsze lubię dać jakiemuś znajomemu czekoladę na urodziny. Raz też jakiemuś pielgrzymowi z Filipin swoje stare trampki dałem, bo latał w jakichś pomykaczach betlejemskich z ichniejszej biedry chyba z dziurami. W ogóle wiele moich starych/za dużych/za małych/niepotrzebnych ciuchów dawałem jakimś pielgrzymom, bo czasami u nas jest zimniej niż się spodziewają. O dokarmianiu studentów w podróży hummusem nie wspominając.
W ogóle u nas w Izraelu jest tak, że jak widzisz człowieka z mapą który czegoś szuka, albo widzisz że jest zakłopotany to podchodzisz i pytasz się czy możesz jakoś pomóc.
Dlatego chyba właśnie o wiele lepiej żyje mi się tutaj, w Ramat Gan niż w Polsce, ludzie siebie lubią i nie pałają do siebie nienawiścią i zazdrością. bez tego jest przyjemnie i miło.