Wysłany:
2020-07-02, 7:27
, ID:
5727240
1
Zgłoś
Z "najlepszych" w K1 jeszcze kilku można wspomnieć. Ernesto Hoost, Peter Aerts, Semmy Schilt, Andy Hug i wielu innych. To był dobry czas dla SW.
I Jerome Le Banner, na przykład.
Była taka jedna jego walka, gdzie lał się z jakimś Marokańczykiem chyba, z którym nienawidzili się prywatnie, poza ringiem. Regularna bitwa w ringu, bez oddechu, bez odpuszczenia choćby na sekundę. O, Cyril Abidi - przypomniałem sobie nazwisko Marokańca. Też był dobry.