Volkswagen...
Lublin...
Czego Wy kurwa oczekujecie?
Jeżdżę od siedmiu lat, a już wiele widziałem, wielokrotnie najebany jak szpadel miałem ciągutkę by prowadzić w takim stanie. Aż w końcu, wracając z imprezy, o wiejskich klimatach. Około 10km od najbliższego miasteczka 30tys.
Konkretniej, 0,7 na trzech i po 3-4 browary.
Efekt? Piłem na pusty i zmęczenie. We łbie kołowało jak to pokazują na szkoleniach. Przejechałem jakieś 400m.
Zgasiłem auto i spałem kurwa w POLU.
To znaczy, zjechałem pod wiochę i zaparkowałem na jakiejś dróżce. Spałem w aucie, bez przesady.
Od tej pory po alkoholu najwyżej przeparkuję. Na własnym podwórku.
JEŻDŻĄCY PO ALKOHOLU TO JEBANI KRETYNI. I mówię na podstawie własnych doświadczeń, jestem niewiernym Tomaszem, po części też kretynem. Ale odpuściłem. Jeśli będę miał syna, zrobię z nim 0,5 na dwóch, a potem wezmę kierowcę i każę synowi jeździć po wewnętrznym/zamkniętym placu. Gwarantuję 100% skuteczność abstynencji.