Piwo dla Korwina, przynajmniej nie pierdoli jak inne dziady z białej chaty.
Skrajny liberalizm gospodarczy miał miejsce w Stanach Zjednoczonych XIX i XX wieku, kraj wtedy rozwijał się w nieprawdopodobnym tempie, poziom życia rósł, coraz więcej ludzi zdobywało wykształcenie, coraz więcej było tam osiągnięć technicznych, więc o czym ty w ogóle mówisz?
Obowiązek szkolny to kretynizm. Po co przygłup, który ma siebie wartych rodziców, ma demoralizować zdrowe dzieci? Poza tym, za zniesieniem obowiązku szkolnego i prywatyzacją szkół szła by również radykalna obniżka podatków. Obecnie ja, który nie mam dzieci, płacę podatki między innymi na szkolnictwo. Piękne dzięki, za studia to ja sobie płacę sam, dlaczego mam komuś jeszcze fundować edukację? A tak to płaciłoby się tylko wtedy, kiedy ta edukacja jest wymagana. Pieniądze zaoszczędzone na niepłaceniu podatków na ten cel nie dość, że by starczyły na czesne, to jeszcze na inne fajne rzeczy. A problem biednych rodzin zawsze rozwiązuje system stypendialny, świetnie rozwinięty zwłaszcza w katolickich szkołach, które cechuje dosyć wysoki poziom.
Tworzenie miejsc pracy nie może się odbywać na zlecenie państwa. Państwo nie ma w tym pomagać, ma przy tym nie przeszkadzać.
Na koniec - "Społeczeństwo, które przedkłada równość nad wolność, nie ma ani jednego, ani drugiego. Społeczeństwo, które przedkłada wolność nad równość, będzie się szczyciło i jednym, i drugim." - To słowa jednego z najwybitniejszych umysłów XX wieku, Miltona Friedmana i myślę, że historia dobitnie pokazuje, że to on ma rację, nie ty.