Wysłany:
2011-02-24, 13:27
, ID:
585843
Zgłoś
Krótka dygresja na temat "robienia polityki". Co to znaczy "robić politykę"? Istnieje wiele definicji i poglądów na temat tego, czym "polityka" tak naprawdę jest, ale ogólny sens tego terminu sprowadza się do dążenia, bądź realizacji szeroko rozumianej władzy. Gdy Tusk, Vader, Kaczyński, czy ktokolwiek inny mówi: "nie róbmy polityki", mamy prawo rozumieć, że nie zależy im na władzy, zrzekają się jej, proponując, byśmy budowali: drogi/mosty/imperium/szkoły etc. Zauważacie tu pewną sprzeczność? Po pierwsze, czy do realizacji danych projektów nie jest czasem potrzebna władza, której przed chwilą się zrzekali? A po drugie... Skupienie się na budowie czegokolwiek, nie jest przypadkiem polityką? Polityką rozwoju, opartą na budowie czegoś-tam.
Pewnie i tak większość z Was tego nie ogarnie, bo studia ze zrozumieniem to dla niektórych zjawisko tak odległe, że japierdolę, ale chuj mnie to obchodzi.