Nie rozumiem tego fenomenu walki z rasizmem przez osobniki rasy białej. Rozumiem że czarni bronią czarnych, wiadomo większość stoi za swoimi, tym bardziej jeżeli widzą w tym jasne korzyści lecz wojujących białych nie mogę zrozumieć. Wiadomo, wyprany mózg zapewne przez kontakty z różnymi ludźmi i ideologiami lub też stoją za tym najprostsze potrzeby (seksualne) i pociąg do osób o ciemniejszej karnacji. Ale zwykle, takie "skakanie" kończy się jednym. Po tym jak taka biała dziewucha zostanie poszkodowana/ranna lub aresztowana, czarni nie ruszą na pomoc jak za osobą ze swojej rasy, gdyż mają takie białe dziewczyny za zwykłe mięso i wiedzą że jeżeli stracą jedną białą, za chwilę znajdzie się druga głupia do pieprzenia i stawania w ich obronie.