to jest naturalne zachowanie. leukocyty (białe krwinki) też popełniają samobójstwo, kiedy dociera do nich, że nie są już do niczego potrzebne organizmowi. Ludzie robią to samo. Ci tutaj, kierowani poczuciem braku roli społecznej i niskiej przydatności, są bardziej skłonni do ryzykownych zachowań.
Słyszałem, że jest taka teoria, zgodnie z którą przewlekłe zrzędzenie, typowe dla starych i niesprawnych ludzi, uprzykrzanie życia innym, to podświadome sygnalizowanie stadu, żeby takiej jednostki się ze stada pozbyć. Przewlekłe zrzędzenie to krzyk "wypierdol mnie, bo jestem nieprzydatny".
Ewolucyjnie ma to sens - z dwóch stad/plemion, z których jedno stosuje tę zasadę/odruch i wypierdala do lasu swoich zrzędliwych, niesprawnych członków, osiągnie przewagę nad drugim plemieniem, które tego nie robi. Mnożąc to razy kilkaset pokoleń i na planszy mamy już tylko jedno plemię, które miało przewagę.
nie wiem czy to tak naprawdę działa, ale jak to przemyślałem, to zauważyłem, że trochę mniej zrzędzę - tak na wszelki wypadek.