mazuralf napisał/a:
Teraz mi jest smutno w ten niedzielny wieczór bo pojechano mnie przez internet.
przemello ma rację - nawet w okresie prime'u Mike'a (85-90) pojawiały się sugestie, żeby ten zawalczył o tytułu z powracającym do boksu Foremanem; ten był już dawno past-prime, a mimo to trener i mentor Tysona Cus D'Amato cały czas stanowczo odradzał mu walkę z Big Georgem twierdząc, że to dla bokserów w stylu Tyson/Frazier/Marciano pewna śmierć. Dodatkowo Tyson, owszem zamiatał rywali z ringu jednego po drugim, ale trzeba obiektywnie przyznać, że lata dominacji Mike'a to bardzo słaba era w boksie - tytuły były porozsypywane po masie średnich pięściarzy i co walkę przechodziły z rąk do rąk - to tylko umacnia mit Tysona, który jednak najważniejsze walki w karierze - z Douglasem, Holyfieldem i Lewisem - przegrał.