Nieśmieszne. W ogóle nabijanie się z Francuzów jest dla mnie próbą podbudowania własnego ego. Żołnierz polski jak i francuski walczyli dzielnie. Złe plany wojenne po obu stronach były przyczyną klęski, a nie postawa zwykłego szeregowego żołnierza. Wy mi podacie, gdzie Francuzi uciekali, ja wam podam poddanie się całej armii Prusy. Czy to oznacza, że polski żołnierz tylko się poddawał i nie walczył? Nie! Pewnie nawet nie słyszeliście o takich nazwach jak bitwy pod Gembloux, Arras, Hannut, Stonne, które przechodziło z rąk do rąk kilkunastokrotnie i gdzie Pierre Billotte wykazał się niezwykłym męstwem i skutecznością niszcząc kilkanaście czołgów albo obrona Lille, gdzie francuscy żołnierze umożliwili wycofywanie się aliantów pod Dunkierkę, ich waleczna postawa została doceniona przez Niemców i po kapitulacji, Niemcy pozwolili im przejść z bronią w ręku a asyście honorowej, czy fortu Villy La-Ferte, gdzie załoga broniła się do ostatniego żołnierza, albo ostatnie forty na linii Maginota, które poddały się dopiero na początku lipca i trzeba było wysyłać francuskich oficerów, bo żołnierze nie uwierzyli, że Francja podpisała zawieszenie broni.
Fajnie się pośmiać z Francuzów, ale gdy naprawdę zapozna się z literaturą i rzeczywistą sytuacją, jaka panowała, wtedy na froncie, to te żarty już nie śmieszą, bo są po prostu szkodliwe. Kiedyś sam byłem "wyznawcą", że alianci nas zdradzili, że Francuzi to tchórze. Propaganda brytyjska i komunistyczna zrobiła swoje i teraz mamy tego pokłosie. Najgorzej jest z profesorami polskich uczelni. Sam jestem studentem historii i zacietrzewienie polskich profesorów jest niesamowite. Nawet nie warto z nimi dyskutować.