Wysłany:
2013-02-20, 18:23
, ID:
1872620
Zgłoś
@Gacek_1
"Normalna walka" to taka, w której przeciwnik atakuje każde otwarcie w mgnieniu oka i robi to tak, żeby zabić lub trwale okaleczyć. Kompletnie nie rozumiem, po co walczyć na broń białą, nie przyjmując takich właśnie kryteriów. Każdy cios może być śmiertelny i każdego ciosu unikamy jak ognia... i w drugą stronę: każdy cios zadajemy tak, jakbyśmy chcieli zabić. I nie mówię tutaj o jakichś wielkich technikach Jedi, tylko o nieleceniu na wiatraka. Aaaaaa... i normalna walka, to taka, w której odwrócenie się do przeciwnika plecami jest jednym z największych grzechów i dziwię się, że typ na filmie tego nie wykorzystał.
A niewyparzonej gęby nie mam. To, że mam twarde stanowisko w pewnych kwestiach i forsuję je dość agresywnie nie znaczy, że mam niewyparzony pysk. Gdybym nazwał któregoś z Was idiotą albo użyłbym innych obelg, czy zdań, które mogłyby Was obrazić, to ok, ale nic takiego nie miało miejsca. Ja po prostu powiedziałem, że kompletnie nie rozumiem takiej aktywności. Mówiąc krótko: wyraziłem swoje zdanie i mam do tego święte prawo.
A wiek nie ma nic do rzeczy. To, że jestem 9 lat młodszy nie znaczy, że nie mam pojęcia o niektórych kwestiach.
@piołun
Tylko że melee było rozgrywane konno. A z tym bohurtem, to chodziło mi o to, że ludzie przekształcili to tak, jak im się podobało. Czyli ostateczna forma jest wynalazkiem dzisiejszym.
A walka "5vs5" czyli normalna bitka, to wyglądała inaczej. Walczyło się w szykach. Przykładowo pawężnicy stawiali mur z pawęży wysokich na 120cm i wystawiali ponad nie jedynie głowy okryte np. saladami. Bronili strzelców i drzewcówkarzy. Jeżeli ktoś wychodził z szyku i latał jak porąbany po polu walki, to długo nie polatał.
I następny. To, że mam odmienne zdanie i czasem rzucę "kurwą" znaczy, że jestem niepokorny? To ja Ci radzę zajrzeć do słownika. Mam prawo się z czymś nie zgadzać. Wysunąłem(moim zdaniem) sensowne argumenty i to Ty wyjechałeś z tekstami typu "Idź spinać dupę na freha.pl". No to wybacz gościu, ale jakoś to Ty zaniżasz poziom dyskusji i pokazujesz swój. Nigdzie Cię nie obraziłem, więc daj sobie siana.
A z tym sztychem, to byłeś blisko. Dostałem takiego, że aż maska poszła i przy okazji nos także.
I jeszcze tak ogólnie: Skoro kryterium zwycięstwa jest powalenie przeciwnika na ziemię, to po cholerę okładać go mieczem, który zbyt wiele mu nie zrobi, jeżeli jest zakuty w solidną płytę? Lepiej od razu wjechać w niego z buta, czy z bara, żeby gościa położyć. Nie ma tutaj sensu nazywać tego walką bronią białą.