Oj chyba dzieciaki z wykopu pozakładały tu konta. Jak widzę te słowa "cuckold", "p0lka", "chad" i takie tam to mi się słabo robi.
Nie ma co generalizować, bo można stworzyć super fajny związek i w XXI wieku, albo źle trafić i potem stać się rozgoryczonym "starym kawalerem".
Rzeczywiście czasy się zmieniają, małżeństwa są coraz mniej potrzebne ze względu na postęp technologiczny. Kobiety nabrały świadomości, że w zasadzie nie potrzebują facetów do życia (obligatoryjnie) bo są w stanie samodzielnie się utrzymać z pracy, bo od biedy jak będzie trzeba kolanko w zlewie wymienić to sprawdzą sobie na youtube jak to zrobić lub wynajmą fachowca, bo większość czynności nie wymaga już siły tylko odpowiednich narzędzi. Bo nie trzeba rąbać drewna na opał czy nosić węgla z komórki do pieca. Bo jak w mieszkaniu zrobi się zimno to wystarczy odkręcić pokrętło na kaloryferze, a jak podejrzani ludzie będą się kręcili przy domu to wystarczy zadzwonić na policję. Związek nie jest już przymusowy tylko opcjonalny - wchodzi się w niego jeśli chcemy dzielić nasze życie z kimś z powodów towarzyskich i zwyczajnej potrzeby bliskości. Kobietom też zmieniło się do tematu podejście i niektóre z nich patrzą na to głównie przez pryzmat chęci posiadania dziecka i tylko tyle. To głównie w takich sytuacjach zaczynają się płacze, że przed dzieckiem był seks codziennie, randki, wspólne wakacje i tak dalej, a po porodzie raz na 3 miesiące z łaską i jeszcze przy zgaszonym świetle w pozycji na kłodę. Potem tacy goście wylewają swe frustracje w internecie, a tak naprawdę to ich wina że nie wybadali sprawy wcześniej.
Dla zachowania pewnej symetrii - facet też już nie jest uzależniony od kobiety, bo trzeba być debilem aby nie umieć sobie uprać czy uprasować ubrań, albo zrobić jedzenia. Jeśli ktoś nie potrafi gotować to zawsze można zamówić gotowe żarcie, albo sprzątaczkę do domu o ile ma kasę.
Mężczyźni chyba nie są w stanie zrozumieć, że należy trochę zmienić podejście do tematu bo małżeństwo nie jest już żadnym stałym fundamentem. Tak samo szybko jak weźmiemy ślub tak samo szybko możemy skończyć w sądzie i procesować się o nasz majątek w rozprawie rozwodowej. Jeśli nie jesteśmy w 100% pewni, nie znamy danej kobiety przynajmniej przez 5 lat (a to i tak mało) to ślubu nie bierzemy i tyle. Do tego o ile nie mamy 18 lat tylko np. 30 lub nawet 40 i posiadamy już jakiś mniejszy czy większy stały majątek to spisujemy intercyzę. Wszystko potrafi się zmienić o 180 stopni po ślubie, warto mieć jakieś zabezpieczenie i nie wydaje mi się aby druga połówka powinna mieć z tym jakiś problem. Jeśli zacznie nas atakować tekstami, że jej nie ufamy to już powinna się zapalić czerwona lampka. Albo jest się ze sobą bo czuje się jakąś chemię i chce się razem iść przez życie, albo dla poprawy swoich warunków ekonomicznych.
Najlepiej się obecnie nie żenić wcale. Przede wszystkim nie wolno się słuchać rodziny i znajomych. Wielu znajomych ożeniło się tylko i wyłącznie z powodu nacisków rodziców. "Będziesz starym kawalerem!" , "kopnie cię i zostaniesz starym samotnym dziadem".
Można żyć wspólnie, dopóki nie ma dziecka to naprawdę ślub w niczym nie pomaga, a tylko szkodzi. Konta powinno się mieć oddzielne, tak jest zdrowiej. Do tego jakieś jedno ekstra konto na które umawiamy się, że ustawiamy automatyczny przelew na np. 2 tysiące złotych. Wydatkami się dzieli, np. facet płaci za mieszkanie i rachunki, a kobieta kupuje jedzenie i ubrania. Wyjazdy , randki, dzieci opłacamy z konta rodzinnego. Wtedy jest zdrowo i jak coś się zacznie psuć to w razie czego sytuacja jest jasna. To jest twoje, to jest moje - rozstajemy się i każde zabiera swoje bambetle.
Oho, lewacka spierdolina ze swoją nowomową się odezwała.
Twój tok rozumowania:
Baba nie może zostać na lodzie, ale facet który na dom zapierdalał latami, często kosztem zdrowia i wolnego czasu, gdy ona tylko leżała i pachniała - spoko, no problem.
Jesteś zjebem.
Dlatego Panowie. Nie ważne jak ona jest fajna, a jej pizdeczka słodziutka i jak wspaniałą rodzinę Wam dała. Nie róbcie ze swoich kobiet właścicielek waszego życia czy biznesu, w tym całym amoku miłości. Za 10lat może się wszystko zmienić i zostaniecie na lodzie. Kobietki się zrobiły teraz bardzo przebiegłe. Trzeba to mieć na uwadze.
Oj chyba dzieciaki z wykopu pozakładały tu konta. Jak widzę te słowa "cuckold", "p0lka", "chad" i takie tam to mi się słabo robi.
Nie ma co generalizować, bo można stworzyć super fajny związek i w XXI wieku, albo źle trafić i potem stać się rozgoryczonym "starym kawalerem".
Rzeczywiście czasy się zmieniają, małżeństwa są coraz mniej potrzebne ze względu na postęp technologiczny. Kobiety nabrały świadomości, że w zasadzie nie potrzebują facetów do życia (obligatoryjnie) bo są w stanie samodzielnie się utrzymać z pracy, bo od biedy jak będzie trzeba kolanko w zlewie wymienić to sprawdzą sobie na youtube jak to zrobić lub wynajmą fachowca, bo większość czynności nie wymaga już siły tylko odpowiednich narzędzi. Bo nie trzeba rąbać drewna na opał czy nosić węgla z komórki do pieca. Bo jak w mieszkaniu zrobi się zimno to wystarczy odkręcić pokrętło na kaloryferze, a jak podejrzani ludzie będą się kręcili przy domu to wystarczy zadzwonić na policję. Związek nie jest już przymusowy tylko opcjonalny - wchodzi się w niego jeśli chcemy dzielić nasze życie z kimś z powodów towarzyskich i zwyczajnej potrzeby bliskości. Kobietom też zmieniło się do tematu podejście i niektóre z nich patrzą na to głównie przez pryzmat chęci posiadania dziecka i tylko tyle. To głównie w takich sytuacjach zaczynają się płacze, że przed dzieckiem był seks codziennie, randki, wspólne wakacje i tak dalej, a po porodzie raz na 3 miesiące z łaską i jeszcze przy zgaszonym świetle w pozycji na kłodę. Potem tacy goście wylewają swe frustracje w internecie, a tak naprawdę to ich wina że nie wybadali sprawy wcześniej.
Dla zachowania pewnej symetrii - facet też już nie jest uzależniony od kobiety, bo trzeba być debilem aby nie umieć sobie uprać czy uprasować ubrań, albo zrobić jedzenia. Jeśli ktoś nie potrafi gotować to zawsze można zamówić gotowe żarcie, albo sprzątaczkę do domu o ile ma kasę.
Mężczyźni chyba nie są w stanie zrozumieć, że należy trochę zmienić podejście do tematu bo małżeństwo nie jest już żadnym stałym fundamentem. Tak samo szybko jak weźmiemy ślub tak samo szybko możemy skończyć w sądzie i procesować się o nasz majątek w rozprawie rozwodowej. Jeśli nie jesteśmy w 100% pewni, nie znamy danej kobiety przynajmniej przez 5 lat (a to i tak mało) to ślubu nie bierzemy i tyle. Do tego o ile nie mamy 18 lat tylko np. 30 lub nawet 40 i posiadamy już jakiś mniejszy czy większy stały majątek to spisujemy intercyzę. Wszystko potrafi się zmienić o 180 stopni po ślubie, warto mieć jakieś zabezpieczenie i nie wydaje mi się aby druga połówka powinna mieć z tym jakiś problem. Jeśli zacznie nas atakować tekstami, że jej nie ufamy to już powinna się zapalić czerwona lampka. Albo jest się ze sobą bo czuje się jakąś chemię i chce się razem iść przez życie, albo dla poprawy swoich warunków ekonomicznych.
Najlepiej się obecnie nie żenić wcale. Przede wszystkim nie wolno się słuchać rodziny i znajomych. Wielu znajomych ożeniło się tylko i wyłącznie z powodu nacisków rodziców. "Będziesz starym kawalerem!" , "kopnie cię i zostaniesz starym samotnym dziadem".
Można żyć wspólnie, dopóki nie ma dziecka to naprawdę ślub w niczym nie pomaga, a tylko szkodzi. Konta powinno się mieć oddzielne, tak jest zdrowiej. Do tego jakieś jedno ekstra konto na które umawiamy się, że ustawiamy automatyczny przelew na np. 2 tysiące złotych. Wydatkami się dzieli, np. facet płaci za mieszkanie i rachunki, a kobieta kupuje jedzenie i ubrania. Wyjazdy , randki, dzieci opłacamy z konta rodzinnego. Wtedy jest zdrowo i jak coś się zacznie psuć to w razie czego sytuacja jest jasna. To jest twoje, to jest moje - rozstajemy się i każde zabiera swoje bambetle.
Oj chyba dzieciaki z wykopu pozakładały tu konta. Jak widzę te słowa "cuckold", "p0lka", "chad" i takie tam to mi się słabo robi.
Nie ma co generalizować, bo można stworzyć super fajny związek i w XXI wieku, albo źle trafić i potem stać się rozgoryczonym "starym kawalerem".
Rzeczywiście czasy się zmieniają, małżeństwa są coraz mniej potrzebne ze względu na postęp technologiczny. Kobiety nabrały świadomości, że w zasadzie nie potrzebują facetów do życia (obligatoryjnie) bo są w stanie samodzielnie się utrzymać z pracy, bo od biedy jak będzie trzeba kolanko w zlewie wymienić to sprawdzą sobie na youtube jak to zrobić lub wynajmą fachowca, bo większość czynności nie wymaga już siły tylko odpowiednich narzędzi. Bo nie trzeba rąbać drewna na opał czy nosić węgla z komórki do pieca. Bo jak w mieszkaniu zrobi się zimno to wystarczy odkręcić pokrętło na kaloryferze, a jak podejrzani ludzie będą się kręcili przy domu to wystarczy zadzwonić na policję. Związek nie jest już przymusowy tylko opcjonalny - wchodzi się w niego jeśli chcemy dzielić nasze życie z kimś z powodów towarzyskich i zwyczajnej potrzeby bliskości. Kobietom też zmieniło się do tematu podejście i niektóre z nich patrzą na to głównie przez pryzmat chęci posiadania dziecka i tylko tyle. To głównie w takich sytuacjach zaczynają się płacze, że przed dzieckiem był seks codziennie, randki, wspólne wakacje i tak dalej, a po porodzie raz na 3 miesiące z łaską i jeszcze przy zgaszonym świetle w pozycji na kłodę. Potem tacy goście wylewają swe frustracje w internecie, a tak naprawdę to ich wina że nie wybadali sprawy wcześniej.
Dla zachowania pewnej symetrii - facet też już nie jest uzależniony od kobiety, bo trzeba być debilem aby nie umieć sobie uprać czy uprasować ubrań, albo zrobić jedzenia. Jeśli ktoś nie potrafi gotować to zawsze można zamówić gotowe żarcie, albo sprzątaczkę do domu o ile ma kasę.
Mężczyźni chyba nie są w stanie zrozumieć, że należy trochę zmienić podejście do tematu bo małżeństwo nie jest już żadnym stałym fundamentem. Tak samo szybko jak weźmiemy ślub tak samo szybko możemy skończyć w sądzie i procesować się o nasz majątek w rozprawie rozwodowej. Jeśli nie jesteśmy w 100% pewni, nie znamy danej kobiety przynajmniej przez 5 lat (a to i tak mało) to ślubu nie bierzemy i tyle. Do tego o ile nie mamy 18 lat tylko np. 30 lub nawet 40 i posiadamy już jakiś mniejszy czy większy stały majątek to spisujemy intercyzę. Wszystko potrafi się zmienić o 180 stopni po ślubie, warto mieć jakieś zabezpieczenie i nie wydaje mi się aby druga połówka powinna mieć z tym jakiś problem. Jeśli zacznie nas atakować tekstami, że jej nie ufamy to już powinna się zapalić czerwona lampka. Albo jest się ze sobą bo czuje się jakąś chemię i chce się razem iść przez życie, albo dla poprawy swoich warunków ekonomicznych.
Najlepiej się obecnie nie żenić wcale. Przede wszystkim nie wolno się słuchać rodziny i znajomych. Wielu znajomych ożeniło się tylko i wyłącznie z powodu nacisków rodziców. "Będziesz starym kawalerem!" , "kopnie cię i zostaniesz starym samotnym dziadem".
Można żyć wspólnie, dopóki nie ma dziecka to naprawdę ślub w niczym nie pomaga, a tylko szkodzi. Konta powinno się mieć oddzielne, tak jest zdrowiej. Do tego jakieś jedno ekstra konto na które umawiamy się, że ustawiamy automatyczny przelew na np. 2 tysiące złotych. Wydatkami się dzieli, np. facet płaci za mieszkanie i rachunki, a kobieta kupuje jedzenie i ubrania. Wyjazdy , randki, dzieci opłacamy z konta rodzinnego. Wtedy jest zdrowo i jak coś się zacznie psuć to w razie czego sytuacja jest jasna. To jest twoje, to jest moje - rozstajemy się i każde zabiera swoje bambetle.
Prawdę piszesz, znam przypadki gdzie faceci latami za granicą zapieprzali żeby dom wybudować a jak chata była gotowa to sprawa rozwodowa już była w sądzie.