Kolejny dowód? A jaki był pierwszy dowód? Bo mi umknęło...
Chłopaczek ewidentnie mocno religijny, przymuszony przez życie do złych rzeczy, okradane baby - jak Halman wspomniał - wyglądają na bardziej uduchowione od normalnych ludzi i jak zaczęły wszystkich świętych wzywać to się chłopaczek załamał, że "co on robi" bo przecież był od dziecka tresowany w "wartościach" swojej religii. Stąd naszło go momentalne załamanie nerwowe.
To tylko pokazuje jak głęboko wiara wchodzi nam do mózgów, że pomimo iż sobie coś w życiu postanowimy zawsze pojawi się ktoś (czy to nawiedzona baba, ksiądz czy papież) kto pociągnie za smycz wyznania na jakiej nas uwiązano. I niestety - przeciwko zagnieżdżanym od dzieciństwa "wartościom" jesteśmy po prostu bezbronni... Trudno się z tego wyswobodzić bo wartości te wyznajemy ze strachu przed karą - czy to wieczne potępienie, czy brak życia wiecznego....