Gdy wracałem z roboty tramwajem, na jednym z przystanków wsiadła dziewczyna (D) z autystycznym dzieckiem, które po jakimś czasie zaczęło sobie śpiewać, mruczeć, chuj wie jak to nazwać. Siedzący obok menel (M) obrócił się do nich i wywiązał się piękny dialog:
M: Co to, kurwa, Jakiś down?
D: Nie, on ma autyzm. Za to pan jest śmierdzącym żulem.
M: Przynajmniej nie downem!
Kilka osób wybuchnęło śmiechem a kierowca wstał i zaczął bić brawo.
M: Co to, kurwa, Jakiś down?
D: Nie, on ma autyzm. Za to pan jest śmierdzącym żulem.
M: Przynajmniej nie downem!
Kilka osób wybuchnęło śmiechem a kierowca wstał i zaczął bić brawo.