Wysłany:
2015-05-10, 18:58
, ID:
3979473
76
Zgłoś
Kuzwa mialem tak samo jak pierwszy raz zapalilem. Kilku gosci do mnie wpadlo na 5 min odebrac jakies rzeczy i jeden z ziomkow mi zaproponowal zebysmy wyszli na bucha. Mialem dzien wolny wiec bez zastanowienia poszedlem "na jednego". Ziomek sie pyta czy juz palilem. Odpowiedz byla oczywista - "no kuzwa! bo to raz?" (wiadomo 17lat to musi sie popisac - debil). Biore bucha i wracamy do pokoju. Juz po chwili zanika mi zdolnosc rozumienia czegokolwiek wiec staralem sie zachowywac normalnie reagujac lekkim usmiechem i polslowkami. Odetchnalem z ulga kiedy oni oznajmili ze wychodza. W drodze do drzwi zastanawialem sie nad tym co im powiedziec na pozegnanie. "Do zobaczenia?" - nie ch*jowe, "Trzymajcie sie?" - kuzwa nie wiem czy tak sie mowi. W koncu powiedzialem chyba najgorsze co moglem powiedziec - "Zegnajcie" (co to kuzwa mialo znaczyc?). Po chwili zalamania stwierdzilem ze juz nic z tym nie zrobie wiec nastawilem sobie jedzenie do mikrofali (3,5 min) i poszedlem ogladac telewizje. Pamietam, ze lecialy jakies reklamy i juz chwile pozniej zaczalem tlumaczyc babce w telewizorze zeby do mnie nic nie mowila bo i tak nic nie rozumiem. Wylaczylem telewizor i spojrzalem do okola. "Jaki pierdolnik! Jak mozna bylo tu zaprosic gosci" - powiedzialem patrzac na swoj pokoj po czym zaczalem sprzatac. Ogarnalem do przyzwoitosci (przynajmniej tak mi sie wydawalo) po czym nagle sie zorientowalem, ze na smierc zapomnialem o zarciu w mikrofali. Wchodze do kuchni, patrze na mikrofali, a tam wciaz minuta do konca 0.o. Kilka jeszcze kwiatkow mialem z historii jarania, lecz nigdy takie zalamania czasoprzestrzeni.