Widzę, że tu wielu zaprawionych pijusów co się chwalą ale pierdolą i to na bezczela. Wrażeń po czystym spirycie nie da się zapomnieć i każdy reaguje tak samo, a mianowicie...
Za czasów studenckich zdażyło mi się pić czysty spirol bez przpoi. Mieliśmy 2 butle rozmajonego. 1sza na cukrze palonym, 2ga - mój autorski wynalazek - spiryt majony z power rade 1:1 -(przegryza się to 30 minut można pić na ciepło jest tak delikatny w smaku- power rade jednak musi być zimny, w trakcie majenia można oberwować jak się miks "burzy" a butelka z roztworem nagrzewa), ale że nas było kilku to szybko pękły, ktoś na nieszczęście wyciągnął butle nierozmajonego.
Pierwsze wrażenie, nawet na śrubie: uczucie zajebistego ciepła w ustach i cierpki smak. Pierwsza bania przeszła chujowo przez gardło (otrzepało i harałem strasznie), druga nie lepiej. Po kilku wchodziło 'normalnie'. Dzień po - tragedia, tak wielkiego kaca nie miałem nigdy, ale najgorsze były spalone stuny głosowe, przez pierwsze dwa dni prawie nie mogłem mówić - gorzej niż w trakcie anginy, przez cały tydzień miałem zajebistą chrypę.
Dzień po - jeszcze na bani po próbie wypowiedzenia pierwszego słowa spanikowałem - myślałem, żeby do lekarza z tym iść - zamiast słów jakieś skrzeki i piski. Na wieczór coś tam już rzęziłem.
Nigdy więcej, jak ktoś nie wierzy to wystarczy z 5 baniek by przypalić struny - do odważnych świat należy
Pozdro pojusy, fajfusy internetowe przechwalacze.
PS. Co do zaprawy...
Pamiętam bibę w akademiku - wszyscy na zajęcia a ja z kumplem Quake po lokalnej sieci w akademiku. Przy flaszeczce i pizzy oczywiście. Gdy byliśmy w połowie 3ciej butelczyny 0.75, doszedł do nas kolega (obecnie znany działacz parti rządzącej) ze swoją 0.75. Marcin walnął swoją 0.75 i musieliśmy go wynieść do jego pokoju, bo zaczął haftować. Tylko w dwóch w ciągu kilkunastu godzin trzepnęliśmy po dwie 0.75 na łeba i zaczęliśmy półlitrówkę luksusowej 50%.
Tak, że tego... wiem z czym się to pije