@bloodwar dzięki za wyjaśnienie, czyli to coś na podobieństwo "gorola". Poza tym nie dziwię się, że biorą ze sobą warzywa, sam jadę na wieś i kupuje je bezpośrednio u rolnika - tu akurat jest tak, że kupuję od rodziny, bo po pierwsze wiem co i skąd jem, a po drugie dla siebie robią inaczej niż na sprzedaż i ludzie by się zdziwili jak bardzo wygląda to "inaczej". Pomidor jednego dnia jest zielony, a na drugi dojebie się mu potasu i innych nawozów i jest czerwony, a w obrębie pestek nadal widać zielone plamy, albo mają zielone zakończenia przy szypułce. Za niedługo ludzie zapomną jak naprawdę powinny wyglądać warzywa
. Rozumiem jednak, że śmieją się z ich oszczędności, to wychodzi na to że każdy student to słoik
Wyjeżdża z akademika na weekend z pustym plecakiem i wraca z pudełkami z żarciem na tydzień - swoją droga gdyby nie ta pomoc rodziców, część z nich nie jadła by wcale przepijając kasę na wódkę, a potem kupując najtańsze parówki z jednego z niemieckich supermarketów, których nawet pies nie chce jeść